"Gdybym mogła cofnąć czas, to bym się zaszczepiła" – powiedziała 39-letnia pani Agnieszka, którą cudem uratowali lekarze ze szpitala Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Pacjentka bardzo ciężko przechorowała Covid-19, a jej córeczka Oliwia urodziła się przedwcześnie i już była zarażona koronawirusem. Obydwie były podłączone do respiratorów.
Pani Agnieszka usłyszała od lekarki, która prowadziła jej ciążę, że będzie mogła zaszczepić się po I trymestrze, jednak ostatecznie kobieta tego nie zrobiła. Tak naprawdę myślałam, że ta choroba mnie nie spotka, że to mnie nie dotyczy, a jeśli nawet, to przejdę to łagodnie - przyznaje pacjentka.
Życie boleśnie zweryfikowało te nadzieje. W 33. tygodniu ciąży pani Agnieszki okazało się, że oboje z mężem są zakażeni koronawirusem. Pan Robert - zaszczepiony dwoma dawkami szczepionki - przeszedł infekcję łagodnie. Ciężarna miała nie tylko typowe objawy dla Covid-19, ale pojawiło się również silne krwawienie i ból brzucha. Doszło u niej do odklejenia łożyska. Lekarze zdecydowali o cesarskim cięciu, żeby uratować dziecko.
Jest ogromnym cudem, że żyję. Żałuję, że się nie zaszczepiłam, nie dałam sobie szansy na życie - mówi pani Agnieszka. Największym cierpieniem było dla mnie to, że swoją nowo narodzoną córeczkę zobaczyłam dopiero po 30 dniach - mówiła płacząc pacjentka. Dla matki to niewyobrażalny ból - dodała.
Gdy kobieta walczyła o życie w szpitalu, a lekarze ratowali nowonarodzoną córeczkę - Oliwię, mąż pacjentki opiekował się synem. Pan Robert podkreślił, że dzięki zaszczepieniu, pomimo zakażenia Sars-CoV-2, był w stanie zająć się 8-letnim synem. Ciężko było wytłumaczyć mu, dlaczego mama jest nieobecna przez 30 dni - opowiada mężczyzna łamiącym się głosem. Po piątym dniu pobytu żony w szpitalu usłyszałem od lekarza, że jej stan jest taki, iż muszę być przygotowany na najgorsze - dodał.
Pani Agnieszka podkreśla, że nie chce nikogo namawiać do szczepień, ale sama nie ma już wątpliwości i że się zaszczepi najszybciej, jak będzie to możliwe. Gdybym mogła cofnąć czas, to bym się zaszczepiła. Teraz, kiedy tylko będę mogła, czyli po upływie miesiąca na pewno zaszczepię się, bo nie chcę drugi raz tego przechodzić i wywoływać cierpienia mojej rodziny. Widzę, jak mój 8-letni syn wciąż przeżywa to, że mogłam umrzeć - mówi kobieta.
Lekarz, który opiekował się ciężarną kobietą w szpitalu, powiedział, że jej sytuacja zdrowotna była podwójnie skomplikowana. Zagrożeniem dla życia pacjentki była jednoczesna infekcja Covid-19 i stan położniczy, wymagający natychmiastowego działania - zauważa kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w ICZMP - dr Bogusław Sobolewski. Na szczęście udało się doprowadzić do tego, że chora przeżyła. Mam nadzieję, że kolejne pacjentki, które do nas trafią, a na pewno trafią, bo już teraz mamy na intensywnej terapii kolejną panią z Covid-19, będą miały tyle szczęścia, co pani Agnieszka - dodał medyk.
Córka pani Agnieszki i pana Roberta - Oliwia została wypisana do domu w 37. dobie życia. Mamy nadzieję, że nie wystąpią u niej powikłania spowodowane wcześniactwem i Covid-19 - podkreślił neonatolog dr Tomasz Talar. Oliwka przez dwa dni podłączona była do respiratora, przez 10 korzystała z nieinwazyjnego wsparcia oddechowego, potem oddychała już samodzielnie. Jesteśmy przekonani, że objawy Covid-19 nałożyły się u niej na powikłania wcześniactwa. Dziewczynka opuściła szpital w dobrym zdrowiu, ale lekarze nie wykluczają, że w jej późniejszym życiu mogą pojawić się powikłania po przejściu Covid-19 i spowodowane tym, że urodziła się przedwcześnie.
W opinii dr Bogusława Sobolewskiego nieszczepienie się kobiet w ciąży w Polsce, to prawdziwy dramat. Stajemy przed dylematem, kto ma przeżyć: pacjentka czy jej dziecko. Położnicy muszą podejmować trudną decyzję o wykonaniu cesarskiego cięcia. To kiedyś może się nie udać, dlatego apeluję do wszystkich kobiet w ciąży, by się szczepiły - zaznaczył.
Urodzona w 33. tygodniu ciąży Oliwka była pierwszym w historii Kliniki Neonatologii łódzkiego Instytutu wcześniakiem z wirusem Sars-CoV-2.