Opublikowany w prasie list sugerujący, że byłe betanki przebywające w Kazimierzu Dolnym zamierzają popełnić samobójstwo, był fałszywy - ustaliła prokuratura w Lublinie.
Nie ma bezpośredniego zagrożenia życia byłych betanek przebywających w kazimierskim klasztorze - poinformowali w środę na konferencji prasowej szef lubelskiej Prokuratury Apelacyjnej Robert Bednarczyk i z-ca szefa Prokuratury Okręgowej Marek Woźniak.
Sobotni "Fakt" opublikował list młodej zakonnicy do rodziców. Betanka zapowiedziała w nim "rychłe przejście z ciemności do światła, z zamknięcia na wolność". Po publikacji prokuratura w Lublinie wszczęła śledztwo w sprawie podżegania do samobójstwa wśród Betanek. Przesłuchano jednego z zastępców redaktora naczelnego gazety "Fakt". Jak się tłumaczył? Sprawdzał to reporter RMF FM Krzysztof Kot:
Byłe betanki boją się rychłej eksmisji, ponieważ sąd rejonowy w Puławach nakazał już 49 z nich natychmiastowe opuszczenie budynków. Wyroki są prawomocne. Komornik jeszcze nie pojawił się w Kazimierzu, bo czeka na zakończenie wszystkich spraw o eksmisję.
Kobiety nie mają prądu, gazu. Prawie nie opuszczają budynków. Nocami zbierają warzywa z ogródka. Żywią się nimi i tym, co dostarczą im pod bramy zwolennicy.