Lekarze z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy rozpoczynają przygotowania do akcji protestacyjnej "Dziękujemy, odchodzimy". Jak wyjaśnił przewodniczący związku Krzysztof Bukiel, będzie ona polegać na masowym zwalnianiu się medyków z pracy.
Zdecydowaliśmy o przygotowaniach do akcji, co nie znaczy, że już na dniach tę akcję rozpoczniemy - tłumaczył Bukiel. Na razie nie jesteśmy w stanie podać terminu, w którym mogłoby dojść do masowych zwolnień lekarzy z pracy. Wstępnie zakładaliśmy, że może to być styczeń 2014 roku, ale może to być i wcześniej, i później - zaznaczył. Władze OZZL poinformowały, że teraz rozpoczną akcję sprawdzania gotowości do odejścia lekarzy z pracy. W tym celu działacze związku odwiedzą ok. 500 szpitali w całym kraju. Będą spotykać się z lekarzami pracującymi w tych placówkach i rozmawiać z nimi o gotowości do protestu. Zamierzamy objechać te szpitale do końca maja. W zależności od tego, co usłyszymy od lekarzy, podejmiemy decyzję o dalszych krokach - zapowiedział członek zarządu OZZL Piotr Watoła.
Lekarze zrzeszeni w związku mówią, że do akcji protestacyjnej sprowokował ich "flagowy pomysł rządu dotyczący przekształcania szpitali w spółki prawa handlowego". My jesteśmy za tymi przekształceniami, ale uważamy, że wycena świadczeń zdrowotnych powinna być wyższa, by w tych spółkach nie brakowało pieniędzy na pensje dla lekarzy czy sprzęt. Obecne wyceny są zbyt niskie - przekonywał Bukiel. Dodał, że OZZL żąda, by lekarz specjalista zarabiał trzy średnie krajowe, tj. ok. 11 tys zł. Tłumaczył, że gdyby wprowadzono wynagrodzenia na tym poziomie, medycy nie byliby zmuszeni brać dużej ilości dyżurów i dorabiać w prywatnych gabinetach, jak to się dzieje teraz.
Bukiel podkreślił, ze decyzja o rozpoczęciu protestu nie jest przesądzona. Medycy mogą wycofać się z przygotowań do akcji "Dziękujemy, odchodzimy", jeżeli rząd pokaże, że chce zmienić zasady wyceny świadczeń medycznych. Chcemy, by była ona oparta na merytorycznej metodologii uwzględniającej nie tylko koszt np. zabiegu, ale też wynagrodzenie lekarza - powiedział Bukiel.