Były prezydent Lech Wałęsa zapowiedział w Bydgoszczy, że w czasie rozpoczętych spotkań w kraju będzie rozmawiał i proponował, co należałoby uporządkować w Polsce. "Spokojnie, pokojowo wymusimy zmiany" - mówił. Zadeklarował też, że będzie odpowiadał na zaproszenia różnych środowisk, nawet jego przeciwników, jeżeli tylko zorganizują 200 osób i uzgodnią termin spotkania.

Były prezydent Lech Wałęsa zapowiedział w Bydgoszczy, że w czasie rozpoczętych spotkań w kraju będzie rozmawiał i proponował, co należałoby uporządkować w Polsce. "Spokojnie, pokojowo wymusimy zmiany" - mówił. Zadeklarował też, że będzie odpowiadał na zaproszenia różnych środowisk, nawet jego przeciwników, jeżeli tylko zorganizują 200 osób i uzgodnią termin spotkania.
Lech Wałęsa /PAP/Tytus Żmijewski /PAP

Nasze pokolenie, które odniosło taki wielki sukces, które odesłało niedobre podziały do historii, ma szansę zacząć mądre budowanie. Proszę was, włączcie się w tego typu spotkania, abyście mogli wybrać i przekonać się nawzajem, co należy zrobić. Ja mam nadzieję, że wspólnie znajdziemy rozwiązanie, bo jesteśmy mądrzy wspólną mądrością, silni też wspólną siłą - powiedział Wałęsa na spotkaniu zorganizowanym przez Komitet Obrony Demokracji. Podkreślił, że trzeba zacząć dyskusję, aby o obecnym pokoleniu mówiono, że nie tylko "usunęło niedobre podziały w Polsce, Europie i świecie, ale w jest w stanie zacząć mądrą budowę".

Wałęsa mówił, że "mógłby siedzieć spokojnie w domu, ale wiele ludzi mu zaufało, a wykonał tylko połowę pracy, na drugą połowę nie dano mu szans". Chcę teraz odpracować, chcę teraz pomóc innym, by lepiej poprowadzili kraj. To jest moje drugie spotkanie. Gdzieś na piątym spotkaniu zacznę już proponować, mądry o wasze spostrzeżenia i sugestie. Zawsze w uzgodnieniu zacznę proponować, co by należało zrobić, żeby to właśnie poprawić i nie było takich rzeczy, które się dzisiaj dzieją i szkodzą Polsce. Spokojnie, pokojowo wymusimy zmiany, które uratują nasze zwycięstwa - zapewnił zebranych.


Zapytany o kwestie uchodźców Wałęsa powiedział, że dzisiaj tak naprawdę nie wiadomo, jaka koncepcja jest lepsza. Oczywiście to jest wielkie nieszczęście, tam są wojny, więc ci ludzie uciekają. Tylko, że inaczej się asymilują. Tutaj przyjeżdżają tysiące ludzi, którym gdy otworzymy dom, to oni za chwilę będą stawiać żądania religijne i inne. Ja od początku mówiłem: musimy pomóc ludziom uciekającym, ale z myślą, że pomożemy im załatwić im sprawy w ich krajach, wykończymy dyktatorów, aby oni mogli wrócić do swojego kraju, a te pieniądze, które zaoszczędzimy damy im na odbudowę kraju - podkreślił były prezydent.

(mn)