Nadal nie wiadomo co stanie się ze stadem ponad 170 krów z Ciecierzyc koło Gorzowa w Lubuskiem. Zwierzęta przez kilka lat żyły dziko na okolicznych łąkach. Miejscowa inspekcja weterynaryjna wydała decyzję o ich uśmierceniu.
Decyzję uzasadniono m.in. tym, że krowy mogą być nosicielami różnych chorób i zagrażać hodowlanemu bydłu w okolicy. Zwierzęta nie były badane od lat, część z nich przyszła na świat już poza zagrodą, z której uciekły. Nikt jednak nie wydał decyzji o ponownym przebadaniu zwierząt, zanim wydano na nie wyrok śmierci. O ich ocalanie cały czas starają się walczyć organizacje broniące praw zwierząt.
Wśród nich jest lubuska fundacja Arka dla Zwierząt. Jej przedstawiciele znaleźli przynajmniej trzy miejsca, do których mogłyby trafić krowy. Spotkanie w tej sprawie odbyło się w miniony poniedziałek w Głównej Inspekcji Weterynaryjnej, ale jak udało nam się ustalić - nie zapadły żadne decyzje ani postanowienia. Pracownicy GIW nie znaleźli dziś jednak czasu, by odpowiedzieć na szczegółowe pytania. Napisaliśmy w tej sprawie maila i czekamy na odpowiedź. Udało nam się dodzwonić do powiatowej lekarz weterynarii z Gorzowa Wielkopolskiego.
Sprawa trwa, jest w toku. Terminów żadnych nie znam. Przyjmujemy wnioski od organizacji, odpowiadamy na nie. Podtrzymuję to, że decyzja jest prawomocna i wyrok sądu [o zabiciu zwierząt - przyp.red.] też jest prawomocny - powiedziała w rozmowie telefonicznej lek.wet. Edyta Siwicka, która dopytywana o szczegóły odłożyła słuchawkę.