Funkcjonariusze Komisariatu Wodnego w Krakowie wraz ze strażakami od kilkunastu godzin walczą o most kolejowy łączący Zabłocie z Kazimierzem. Jak podkreślają, prąd wezbranych wód Wisły niesie bardzo dużo konarów drzew, które mogą zagrażać tej konstrukcji.

Policjanci na kilku motorówkach monitorują lustro wody na długości ponad kilometra. Bosakami lub dziobem łodzi spychają konary do brzegu, gdzie wydobywają je wraz ze strażakami. Kiedy nie ma możliwości doholowania wyrwanego drzewa do brzegu, funkcjonariusze pilotują konar aby bezpiecznie przeszedł pomiędzy przęsłami mostu kolejowego. Zdjęcia z tych działań opublikowano na Facebooku Małopolskiej Policji. 


Na obecną chwilę sytuacja normuje się, a nawet polepsza się. Stan wody opada w porównaniu do pory nocnej, gdy mieliśmy bardzo dużo pracy - podkreśla podinspektor Sławomir Halat z Komisariatu Wodnego Policji w Krakowie. Jesteśmy dalej w pogotowiu, dyżury mamy rozpisane do wtorku. Fakt, że deszcz przestaje padać na chwilę nie oznacza, że zbiorniki retencyjne nie będą spuszczać wody, nie będzie ponownych opadów deszczu. Jesteśmy przygotowani do działań, także w sytuacji, gdy zmieni się aura - dodaje.

Według policjantów sprzątanie bulwarów nadwiślańskich i doprowadzenie ich do stanu, jaki znają turyści i mieszkańcy, może potrwać nawet dwa tygodnie.



Zapobiegli tragedii na Wiśle

W czwartek policjanci z Komisariatu Wodnego w Krakowie zauważyli, że po Wiśle płynie bezwładnie jednostka złożona z 4 tramwajów wodnych złączonych ze sobą burtami. Zerwały się one z lin najprawdopodobniej z przystani naprzeciwko Salwatora i szybko zmierzały z biegiem rzeki w kierunku mostu. Policjanci ustalili, że na pokładzie są dwie osoby. 

Funkcjonariusze obawiali się, że połączone tramwaje mogą uderzyć w przęsło Mostu Dębnickiego. Tuż przed nim udało się je rozdzielić i poprowadzić z dwóch stron filaru. Później zostały doholowane do przystani na zakolu Wisły. 


Opracowanie: