​Szef firmy remontowej został zatrzymany po wtorkowym wypadku w Hucie Łaziska w Łaziskach Górnych (Śląskie). Zginął w nim 66-letni pracownik, który nie zdążył opuścić strefy wybuchu zdetonowanego ładunku. Zatrzymany w tej sprawie 75-latek ma usłyszeć zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci - podała policja.

Do tragicznego wypadku doszło we wtorek przed południem. Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratownicze, które potwierdziły informację o śmierci 66-letniego mieszkańca Katowic, pracownika jednej z firm podwykonawczych, która prowadziła prace naprawcze pieca.

"Według ustaleń policjantów i miejscowej prokuratury, uczestniczący w pracach człowiek nie zdążył opuścić strefy wybuchu, który nastąpił w wyniku kontrolowanej detonacji ładunku wybuchowego. Odpowiedzialnym za jego prawidłowy przebieg miał być szef firmy remontowej, 75-letni mieszkaniec powiatu olkuskiego" - poinformowała mikołowska policja.

Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Był trzeźwy.

Śledczy, wyjaśniający dokładny przebieg wypadku oraz ustalający jego przyczyny przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchali świadków i zabezpieczyli dokumentację firmy należącej do 75-latka. Na miejscu przeprowadzono również eksperyment procesowy. Prokurator zlecił sekcję zwłok 66-latka.

"Zatrzymany mężczyzna zostanie doprowadzony do mikołowskiej prokuratury, gdzie ma usłyszeć zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. 75-latkowi może grozić do 5 lat więzienia" - przekazuje policja.

Koszmarny wypadek

Jak informowała po wypadku straż pożarna, strażacy zostali powiadomieni o wylaniu się surówki z wyłączonego z użytku, remontowanego pieca hutniczego. Do akcji wysłano osiem zastępów strażackich. Według informacji policji, remont pieca dopiero się rozpoczynał.

Huta Łaziska specjalizuje się w produkcji żelazostopów, stosowanych w procesach stalowniczych i odlewniczych.