Kolonia w Koszarawie-Bystrej, gdzie z okna wypadł 8-letni chłopiec, jest nielegalna - takie są ustalenia kontroli, jaką na miejscu przeprowadził szef bielskiej delegatury kuratorium oświaty. Dziecko w bardzo ciężkim stanie trafiło do szpitala w Katowicach.
Chłopiec przyszedł do swojego pokoju po ciastka, które miały leżeć na parapecie. W pokoju byli także jego dwaj koledzy. W pewnym momencie dzieci zobaczyły, że ich kolega stoi na parapecie. 8-latek stracił równowagę i spadł z wysokości 7 metrów. Chłopiec ma poważny uraz głowy. Tuż po wypadku został przetransportowany śmigłowcem do dziecięcej kliniki w Katowicach.
Organizatorzy nielegalnej koloni nie chcieli rozmawiać z reporterem RMF; zamknęli szkołę na klucz. Przez pewien czas do środka nie mógł też wejść pracownik kuratorium. Ostatecznie jednak kontrola się udała, ale po jej przeprowadzeniu pracownik kuratorium nie miał zadowolonej miny: Na dzień dzisiejszy ja nie mogę powiedzieć, że to jest kolonia. Ja nie wiem co to jest, dlatego że ani w rejestrach nie figuruje, ani z naszych informacji nie wynika, że taka kolonia tu jest - powiedział reporterowi RMF szef bielskiej delegatury kuratorium oświaty, Józef Szczepańczyk .
Organizatorzy tłumaczyli, że to prywatny wyjazd zorganizowany przez grupę rodziców z Poznania i okolic, a dzieci są w niepublicznej szkole. Nie zwalnia ich to jednak od powiadomienia kuratorium o takim właśnie wypoczynku. Mało tego o koloni nie miały informacji ani straż pożarna, ani policja, które zwykle wydają opinie czy dany budynek nadaje się na wypoczynek dzieci. Wreszcie o niczym nie wiedział też sanepid. Nie spotkałem się jeszcze z takimi zaniedbaniami - dodał Szczepańczyk. Jednocześnie zapowiada on doniesienie do prokuratury.