Oczekuję od premiera Mateusza Morawieckiego jak najszybszego ogłoszenia terminu wyborów samorządowych - oświadczył w niedzielę prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. "To jest naprawdę potrzebne" - dodał.
Panie premierze nie ma na co czekać. Trzeba jak najszybciej, jak to możliwe ogłosić wybory. Wszyscy są w blokach startowych. Pan nie może regulować tej daty tak długo - podkreślił Kosiniak-Kamysz podczas konferencji prasowej w Muninie k. Jarosławia (Podkarpackie).
Jak zauważył czas na ogłoszenie terminu wyborów samorządowych premier ma do 15 sierpnia. Ale niech raz się pan wykaże dobrą wola i życzliwością również dla innych środowisk politycznych i niech jak najszybciej ogłosi pan wybory - apelował prezes PSL.
Jego zdaniem "jest to po prostu potrzebne". Wiele osób chce rozpocząć kampanie. A to udawanie tej parakampanii, szczególnie w Warszawie przez dwóch kandydatów, jest już po prostu męczące. Ogłośmy termin wyborów. Premier może to zrobić nawet w dniu dzisiejszym. Niech ruszy cała machina - dodał polityk.
Zgodnie z przepisami zarządzenie dot. przeprowadzenia wyborów musi zostać wydane przez premiera w terminie 80 dni od daty wyborów. Pierwsza tura wyborów samorządowych ma się odbyć jesienią, w jedną z trzech niedziel: 21 października, 28 października lub 4 listopada. W wyborach wybierzemy wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, a także rady gmin i powiatów oraz sejmiki województw
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że jego partia w wyborach do sejmików wojewódzkich, większości rad powiatów, a także "w wielu gminach" idzie "pod szyldem PSL". Jesteśmy trzecią co do wielkości partią w Polsce, a tak naprawdę pierwszą partią w polskim samorządzie - ocenił lider Stronnictwa.
Zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie "wspierać dobrych gospodarzy na czele z prezydentem Tadeuszem Ferencem; dobrym gospodarzem miasta Rzeszowa". Będziemy po raz kolejny wspierali go w kampanii - podkreślił.
W Muninie prezes PSL uczestniczył w obchodach 81. rocznicy strajku chłopskiego. W sierpniu 1937 r., w starciach z policją, zginęło tam siedmiu protestujących. W całym strajku, który ogarnął głównie ówczesne woj. lwowskie i krakowskie zginęły 44 osoby. Wspominamy te wydarzenia jako przestrogę dla kolejnych pokoleń. Historia, niestety, w naszym przypadku lubi się powtarzać. I mało tego - my rzadko wyciągamy z tej historii wnioski - mówił Kosiniak-Kamysz.
Jego zdaniem, należy wyciągnąć "wnioski z tego co działo się za Polski sanacyjnej, kiedy 40 generałów zwolniono po zamachu majowym, kiedy trzy lata po zamachu majowym Władysław Seyda, pierwszy prezes Sądu Najwyższego, zostaje zdymisjonowany, a w jego miejsce wchodzi posłuszny władzy sanacyjnej nowy sędzia". Tych analogii do dnia dzisiejszego, oczywiście zachowując wszelkie proporcje, jest coraz więcej. Jest po prostu bardzo dużo - zaznaczył polityk.
Musimy zadbać o to, żeby naprawdę powróciło i prawo i sprawiedliwość, bo dzisiaj nie możemy o tym mówić w pełnym wydaniu - oświadczył.
W Muninie Kosiniak-Kamysz uczestniczył także w otwarciu 4. Biegu Czterolistnej Koniczynki. To bieg pamięci dla tych, którzy zostali zabici w strajkach w 1937 roku, ale jest to też bieg edukacyjny łączący pokolenia. To jest współczesna lekcja patriotyzmu - zauważył lider PSL.
W dniach 15-25 sierpnia 1937 roku odbył się największy strajk chłopski w okresie międzywojennym. Ogłoszony 15 sierpnia 1937 roku 10-dniowy strajk chłopski miał wiele politycznych postulatów. Domagano się amnestii dla emigrantów politycznych skazanych w procesie brzeskim (1931-1932), rozwiązania ciał samorządowych i parlamentarnych, nowych wyborów, likwidacji rządów sanacji, przywrócenia pełnej samorządności i zmiany ordynacji wyborczej do parlamentu. Strajk polegał głównie na powstrzymaniu zakupów i sprzedaży towarów rolnych, wstrzymaniu dowozu żywności do miast i blokadzie dróg.
Liczba manifestujących wahała się od kilkuset do kilkudziesięciu tys. w poszczególnych powiatach. Największe zgromadzenia miały miejsce w Jarosławiu, Grębowie, Przeworsku, Bochni, Dębicy i Ciężkowicach.
(az)