Czy Ahmad Chalabi, kontrowersyjny działacz irackiej opozycji, a obecnie prominentny członek Irackiej Rady Zarządzającej, wykorzystuje swe wpływy w interesie firmy Nour USA? O wątpliwościach w tej sprawie kilka miesięcy temu pisała nowojorska gazeta "Newsday".
Teraz temat stał się znów aktualny. Według dziennika, Chalabi otrzymał dwa miliony dolarów za pomoc Nourowi w wygraniu kontraktu na ochronę irackich pól naftowych. Teraz ta sama firma pokonała polski Bumar w staraniach o kontrakt na wyposażenie irackiej armii.
Zdaniem gazety sposób rywalizacji kontraktu na ochronę pól naftowych budzi poważne wątpliwości. Chodzi m.in. o to, że bliski przyjaciel Chalabiego i założyciel firmy Nour, Abdoul Farouki, zajmował się dotąd finansami i budownictwem, nie miał żadnego doświadczenia w ochronie, nie mówiąc o handlu bronią.
Chalabi twierdzi, że żadnych pieniędzy nie dostał, a powiązań z Nourem nie ma. Firmy, które przegrały pierwszą rywalizację o kontrakt dla irackiej armii, twierdzą jednak, że bez jego poparcia Nour nie miałby szans.
Firma od początku ma kłopoty ze sprzętem, uczy się na błędach, a do pracy wynajmuje ochotników z Sił Wolnego Iraku, zorganizowanych przez Chalabiego. Warunki kontraktu już musiały zostać zmienione, a cena realizacji rośnie. Pojawia się naturalne pytanie, czy z dostawami dla irackiej armii będzie podobnie?