Oczekiwane z dużym zainteresowaniem spotkanie Światowej Organizacji Handlu zaczęło się dziś w Katarze nad Zatoką Perską. 5-dniowej konferencji przedstawicieli 142 państw towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa: wody u wybrzeży Kataru patrolują amerykańskie okręty, na których jest ponad 2 tysiące żołnierzy.
Niektóre delegacje wyposażyły swoich przedstawicieli w maski gazowe i antybiotyki, każdy delegat USA dostał też nadajnik radiowy, dzięki któremu w razie niebezpieczeństwa będzie mógł wezwać pomoc. Uczestnicy spotkania mają uzgodnić tematykę i ramy nowej rundy rokowań na temat liberalizacji handlu światowego. Zatwierdzą też członkostwo w Organizacji Chin i Tajwanu.
Po wrześniowym ataku na World Trade Centre i Pentagon wydawało się, że międzynarodowa konferencja w kraju arabskim jest mało realna. Pojawiły się propozycje przeniesienia spotkania do Singapuru, Meksyku lub Davos. Rząd Kataru był jednak zdeterminowany. Ambasador tego kraju przy WTO, Fahad Al Thani zapewniał przedstawicieli 142 państw-członków Organizacji, że wszystko jest do konferencji gotowe i zapięte na ostatni guzik. W końcu trzy tygodnie temu Mike Moore, dyrektor generalny Światowej Organizacji Handlu ogłosił, że konferencja trwająca do 13 listopada odbędzie się właśnie w Doha. Na udział w pokojowych protestach przeciwko globalizacji i liberalizacji światowego handlu katarskie władze zezwoliły jedynie radykalnym ekologom z Greenpeace. 35 członków organizacji przybędzie na szczyt w Doha na pokładzie następcy słynnego statku Greenpeace’u - "Rainbow Warrior II".
Foto: Archiwum RMF
22:25