Polska musi wykonać postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie tymczasowego zamknięcia kopalni węgla brunatnego w Turowie - przekazała RMF FM Komisja Europejska. Podkreśliła, że będzie monitorować wykonanie wydanego nakazu. W piątek TSUE przychylił się do czeskiego pozwu, które sprzeciwiały się rozbudowie kopalni przy ich granicy.
Polskie władze muszą zastosować się do środka tymczasowego Trybunału Sprawiedliwości UE nakazującego Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu wydania prawomocnego wyroku. Komisja będzie monitorować wykonanie wydanego nakazu - przekazała RMF FM rzeczniczka KE Viviane Loonela.
Dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon pytała także, jak KE rozumie "natychmiastowe" wykonanie nakazu, jednak nie otrzymała odpowiedzi na to pytanie.
KE jest traktatowo zobowiązana do monitorowania wykonywania wyroków TSUE i przestrzegania prawa UE. Komisja - w razie niewykonania przez kraj UE decyzji TSUE może (ale nie musi) wnioskować o dzienne kary finansowe za każdy dzień zwłoki. W przypadku Puszczy Białowieskiej - Polsce groziło minimum 100 tys. euro dziennych kar
Jak usłyszała dziennikarka RMF FM od jednego z unijnych prawników w przypadku, gdy chodzi "o zdrowie ludzkie może to być o wiele więcej".
Wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta zastosowała w przypadku Turowa inną procedurę niż w przypadku Puszczy Białowieskiej. Nie przewiduje ona możliwości odwołania się. Nie będzie więc wysłuchania stron, bo stanowisko Polski wiceprezes poznała już dzięki wymianie pism procesowych.
TSUE dała Polsce bardzo dużo czasu na przedstawienie swoich argumentów. Czechy wnioskowały o środki zabezpieczające w lutym, a więc postanowienie zostało wydane po prawie 3 miesiącach wymiany pism. W przypadku Puszczy Białowieskiej - wiceprezes TSUE wydał postanowienie w tydzień po wniosku KE.
PGE wcześniej sugerowało, że orzeczenie TSUE jest niewykonalne. Orzeczenie TSUE jest niewykonalne, ponieważ Polska jako kraj nie może nakazać żadnej spółce prawa prywatnego zaprzestania legalnie prowadzonej działalności, w tym wypadku wydobycia węgla na podstawie legalnej i ważnej koncesji. Byłoby to naruszenie słusznych praw PGE i akcjonariuszy - pisał dyrektor pionu prawnego PGE Arkadiusz Kopera.
W osobnym komunikacie spółka przekazała, że nie może zgodzić się na zamknięcie kopalni. Turów pełni istotną rolę, jako jeden z jego najważniejszych elementów - napisano. Według PGE, kompleks energetyczny Turów zapewnia do 7 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce.
Czesi od kilku lat sprzeciwiali się rozbudowie kopalni w Turowie, wskazując, że może mieć ona negatywny wpływ na poziom wód podziemnych, a tym samym doprowadzić do problemów z dostawami wody pitnej do kraju libereckiego.
Sytuację zaostrzyła zeszłoroczna decyzja polskiego Ministerstwa Klimatu. W marcu 2020 roku, mimo sprzeciwu Czechów, przedłużono koncesję wydobywczą na sześć lat.
Na przełomie lutego i marca 2021 roku Czechy złożyły pozew do TSUE przeciwko Polsce w związku z rozbudową górnictwa. Minister środowiska Richard Brabec zaznaczał, że to "ekstremalne rozwiązanie", ale nieuniknione. Podkreślał, że jeśli Polska zaakceptuje żądania Czech i wstrzyma rozbudowę, to pozew zostanie wycofany.
Dzisiaj Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do argumentów Czechów, że dalsze wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku może mieć negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim. To może z kolei zagrozić zaopatrzeniu w wodę pitną po stronie czeskiej. Prezes zauważyła, że Polska zamierza ukończyć budowę ekranu przeciwfiltracyjnego dopiero w 2023 roku - to za późno. Dodatkowo potwierdza, że Polska zauważa problem.
TSUE tym samym nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia. To jest już absolutnie ostateczne postanowienie. Polska nie może się od niego odwołać.