Piłkarze Pogoni, po siedmiu ligowych zwycięstwach z rzędu na własnym stadionie, tym razem przegrali z Radomiakiem Radom 0:1. Zwycięską bramkę zdobył Paulo Henrique, ale bohaterem drużyny z Mazowsza został Maciej Kikolski, który nie przepuścił piłki nawet w najkorzystniejszych dla gospodarzy sytuacjach.
Piątkowy mecz Pogoni z Radomiakiem zakończył się wynikiem 0:1.
Po porażce przed tygodniem - w marnym stylu - w Lublinie (2:4) trener Pogoni mocno zamieszał składem. Trochę był do tego zmuszony, bo za nadmiar kartek pauzował Leo Borges, a dodatkowo tuż przed meczem kontuzji doznał Linus Whalqvist. Jednak posadzenie na ławce Fredrika Ulvestada czy Joao Gamboi, to już integralne decyzje szkoleniowca Portowców.
Skład gości był przewidywalny. W porównaniu z poprzednim meczem do podstawowej jedenastki wrócił pauzujący wówczas Christos Donis.
Przenikliwe zimno sprawiło, że piłkarze obu zespołów biegali na przyspieszonych obrotach. Sporo było spięć pod obiema bramkami. Zaczęło się od obijania słupków. Dogodnych sytuacji nie wykorzystali Efthymis Koulouris z Pogoni w 9. minucie i Jan Grzesik z Radomiaka - równo 10 min. później.
Pogoń miała w pierwszej części więcej z gry, ale to goście trafili do siatki. Po jednym z rzutów rożnych piłka została wybita poza pole karne, Joao Peglow ponowił dośrodkowanie, a Paulo Henrique wyskoczył zza pleców Koulourisa i z bliska wpakował piłkę do bramki.
Jeszcze przed przerwą gospodarze mogli wyrównać, ale potężne uderzenie Rafała Kurzawy z 20 m doskonale wybronił Kikolski.
Po przerwie Portowcy chcieli szybko odrobić straty, ale z minuty na minutę jakby tracili impet i pomysły na konstruowanie sytuacji podbramkowych. Za to w 50. min Roberto Alves mógł podwyższyć prowadzenie przyjezdnych, ale jego strzał z 10 m na słupek sparował Valentin Cojocaru.
10 min później Kikolski świetnie wybronił strzał Kamila Grosickiego w sytuacji sam na sam. Na kwadrans przed końcem kapitan Pogoni uderzał z ostrego kąta i ponownie górą był Kikolski. Jeszcze w doliczonym czasie gry bramkarz Radomiaka w jednej akcji najpierw wybronił kolejne uderzenie Grosickiego i moment później dobitkę Leonardo Koutrisa. Tym samym młody golkiper wybronił swojemu zespołowi skromną wygraną w Szczecinie.