Składowiska odpadów powinny się znaleźć pod baczną obserwacją samorządów - powiedział komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski. Dodał, że Państwowa Straż Pożarna współpracuje z resortem środowiska w zakresie przeglądu przepisów dotyczących składowisk. Szef PSP gen. brygadier Leszek Suski zaznaczył, że problem pożarów składowisk odpadów nie został zauważony "dzisiaj", ale już w ubiegłym roku. Dodał, że skierował w tej sprawie pismo do ministra środowiska, w którym przekazał m.in. dane statystyczne dotyczące takich pożarów oraz zaproponował "przegląd przepisów dotyczących składowisk".
Pismo w tej sprawie skierowałem 15 listopada ubiegłego roku - poinformował Suski. Zaznaczył, że PSP i resort środowiska współpracują w zakresie zmiany przepisów. Dodał, że aby rozwiązać problem potrzebna jest zdecydowanie większa współpraca i obostrzenia nałożone na samorządy. To obecnie starosta wydaje pozwolenie na składowanie odpadów i to składowanie powinno być pod baczną obserwacją - ocenił.
Suski zapowiedział, że Państwowa Straż Pożarna z uwagi na ostatnie wydarzenia zwiększy liczbę kontroli wysypisk, składowisk i sortowni odpadów. Zaznaczył, że od początku roku zostały wysłane polecenia do komendantów komend wojewódzkich PSP, m.in w zakresie zwiększenia liczby kontroli wysypisk.
Z danych, jakie przekazał komendant główny wynika, że w 2017 roku straż pożarna przeprowadziła około 200 kontroli składowisk odpadów w 531 obiektach (na jedno składowisko nierzadko składa się kilka obiektów). Na 531 obiektów aż 400 nie spełniało obowiązujących wymogów. Większość firm, do których należały składowiska nie usunęło niedociągnięć.
Państwowa Straż Pożarna to przede wszystkim dwie ustawy: ustawa o PSP i ustawa o ochronie przeciwpożarowej. Zgodnie z tymi przepisami my kontrolujemy czy spełnione są wymogi bezpieczeństwa pożarowego. Jeżeli jest to np. hałda na zewnątrz sprawdzamy m.in. czy są odpowiednie przejazdy przeciwpożarowe - mówił Suski.
Szef PSP dodał, że w przypadku wielu ostatnich pożarów składowisk nie było wyznaczonych jakichkolwiek dróg pożarowych, a odpady były składowane zarówno na zewnątrz jak i w budynkach. Te materiały były składowane w budynkach w obiektach, budynki były wypełnione po sam sufit, nie było opisane co tam się znajduje, nie było instrukcji bezpieczeństwa, nie było dojazdów pożarowych, wyłączników energii elektrycznej, odpowiednich zbiorników na wodę do gaszenia pożaru - wyliczał.
Dodał, że w latach 2014-2016 PSP przeprowadziła 1,3 tys. kontroli. Wskazał jednocześnie, że kontrole byłyby bardziej skuteczne gdyby samorządy przekazywały straży "bardziej szczegółowe informacje".
Komendant główny PSP zwrócił również uwagę na koszty prowadzenia akcji gaśniczych w przypadku gaszenia składowisk odpadów. Zaznaczył, że w przypadku składowiska w Zgierzu, które obecnie jest dogaszane koszty samych środków pianotwórczych, które są używane do gaszenia wyniosą ok. 100 tys. zł, zaś koszty całej akcji nawet kilkaset tysięcy.
Nie chodzi tutaj nawet o samo zużycie sprzętu, ale to są godziny pracy. My w tym czasie musimy angażować strażaków, którzy mają dni wolne, później musimy im to zrekompensować. Tego typu pożary gaszone są pianą gaśniczą, dla przykładu w Zgierzu zużyliśmy ponad 10 ton takich środków, gdzie jeden litr kosztuje około kilkanaście zł - podkreślił.
Według danych Ministerstwa Środowiska, w tym roku odnotowano 67 pożarów wysypisk i składowisk śmieci i odpadów. W tym było 31 pożarów zakwalifikowano jako duże i bardzo duże. Dla porównania w całym ubiegłym roku Państwowa Straż Pożarna zanotowała 37 tego typu zdarzeń.
(ph)