Półtorej godziny trwał strajk ostrzegawczy na kolei w województwie pomorskim. Stanęło kilkadziesiąt pociągów, o godzinie 08.30 ponownie wyruszyły na trasy. Związkowcy chcą m.in. wstrzymania decyzji o likwidacji nierentownych połączeń.
Według wyliczeń organizatorów strajku stanęło 36 pociągów pasażerskich i ponad 20 składów Szybkiej Kolei Miejskiej (SKM) - jednego z podstawowych środków komunikacji w Trójmieście i okolicznych miejscowościach.
Dbamy o bezpieczeństwo podróżnych, dlatego apelowaliśmy do maszynistów, aby zatrzymali pociągi na peronach - mówił przewodniczący pomorskiej "Solidarności" kolejarzy Wojciech Lipiński. Na dworcach panowało spore zamieszanie, gdyż wielu podróżnych nie wiedziało o proteście.
Strajkujący żądają dopłat do PKP w wysokości 1,2 mld złotych. Związkowcy chcą też zachowania prawie 360 regionalnych połączeń kolejowych, które rząd zamierza zlikwidować. Tłumaczy, że nie przynoszą one zysku. Kolejarze nie zgadzają się z rządowymi argumentami. Podkreślają, że likwidacja połączeń pociągnie za sobą masowe zwolnienia. Dzisiejsza akcja to strajk ostrzegawczy. Gdy nie przyniesie rezultatu, 14 lipca rozpoczną się kolejne strajki w wybranych węzłach kolejowych, a 23 lipca strajk generalny.
10:50