11 tys. amerykańskich żołnierzy wspomaganych przez czołgi, helikoptery i artylerię wyruszy niebawem w rejon Zatoki Perskiej - ujawnili przedstawiciele amerykańskiego Pentagonu. Ma to wzmocnić siłę uderzenia armii Stanów Zjednoczonych w nadciągającej wojnie z Irakiem.
W okolicach Iraku będą niedługo dwie brygady piechoty, wyszkolonej do działań w warunkach pustynnych. Będzie to pierwszy przerzut amerykańskich oddziałów w pełnym rynsztunku bojowym od czasów Pustynnej Burzy, pierwszej wojny z reżimem Saddama Husajna.
To nie koniec procesu wzmacniania sił USA w pobliżu Iraku. W zeszłym tygodniu sekretarz obrony Donald Rumsfeld podpisał rozkazy rozmieszczenia w pobliżu Iraku jednostek, które sprawią, że liczba amerykańskich żołnierzy w tym regionie przekroczy 120 tys.
Szacuje się, że w amerykańskim ataku na Irak mogłoby uczestniczyć do 250 tys. żołnierzy. W bazie morskiej na wyspie Diego Garcia na Oceanie Indyjskim, oddalonej od Zatoki Perskiej o tydzień żeglugi, stoi na kotwicy co najmniej 20 okrętów wojennych USA i wyczarterowanych jednostek, wyładowanych czołgami, ciężką artylerią, pojazdami i innym sprzętem dla amerykańskich sił lądowych i piechoty morskiej.
Waszyngton szacuje, że ewentualna kampania wojenna przeciw Irakowi może kosztować ok. 61 mld dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile wyniosły koszty wojny w Zatoce Perskiej w roku 1991. Ustępujący doradca ekonomiczny Białego Domu Lawrence Lindsey przestrzega jednak, że wojna może kosztować ok. 1-2 % amerykańskiego PKB - od 100 do 200 mld dolarów.
09:20