Ponad 27 mln zł kredytu chcą zaciągnąć władze Kielc. Radni podjęli już uchwałę upoważniającą Zarząd Miasta do takiego kroku. Skarbnik nie widział innego rozwiązania, bo dramatycznie spadły dochody z podatków, których firmy i mieszkańcy nie płacą. Pytanie czy miasto poradzi sobie ze spłatą takiego długu?
Stanisław Rupniewski, przewodniczący Rady Miasta, zapewnia, że ze spłatą zadłużenia miasto nie będzie miał żadnego problemu: Zaciąga się kredyt kilkanaście dni przed upływem roku, a spłaca się go ze środków budżetowych roku następnego, w pierwszej połowie stycznia.
Władze Kielc zaplanowały więc przebiegłą operację finansową: w ostatnim dniu grudnia biorą kredyt, płacą wszystkie faktury, a z nowym rokiem nowa nadzieja - być może dłużnicy zapłacą w końcu i będą mogły kredyt spłacić. Tylko skąd pewność, że w styczniu mieszkańcy miasta i właściciele firm faktycznie zaczną płacić podatki w terminie?
Być może problemy finansowe Kielc byłyby mniejsze, gdyby nie prowadzone z rozmachem przedwyborcze remonty dróg, deptaków i skrzyżowań. Jeszcze nigdy miasto nie było takim placem budowy, jak ostatnio.
15:40