Oczywiście nie było takiej sytuacji - tak Paweł Graś, były rzecznik prasowy rządu za czasów Donalda Tuska, odpowiada na pytanie naszego dziennikarza, czy za PO-PSL dochodziło do narad z prezesem Trybunału Konstytucyjnego Andrzejem Rzepińskim u niego w domu.
Dziś "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki spotykają się regularnie w mieszkaniu Julii Przyłębskiej przy alei Szucha w Warszawie.
Według doniesień dziennika panowie odwiedzają mieszkanie prezes Trybunału Konstytucyjnego nawet kilka razy w tygodniu. Jak twierdzą, to właśnie podczas tych spotkań zapada wiele ważnych decyzji, to tam m.in. miała się narodzić wizja obecnego rządu.
"Wyborcza" zapytała rzeczniczkę PiS Beatę Mazurek, biuro prasowe premiera i rzecznika TK, czy ich zdaniem spotkania Julii Przyłębskiej z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim nie łamią trójpodziału władzy i niezależności Trybunału.
Odpowiedział tylko rzecznik TK. Jakub Kozłowski zapewnił, że spotkania te mają "jedynie charakter towarzyski". Prezes PiS nie tak dawno zresztą opowiedział w "Pytaniu na śniadanie" o swojej relacji z Julią Przyłębską. Stwierdził, że to "jest jego towarzyskie odkrycie ostatnich lat" i bardzo lubi u niej bywać.
Nasz dziennikarz Tomasz Skory zapytał z kolei Pawła Grasia - niegdyś rzecznika gabinetu Donalda Tuska - czy za rządów PO-PSL dochodziło do tego typu spotkań w domu ówczesnego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzepińskiego. "Oczywiście nie było takiej sytuacji" - stwierdził.