W Kosowie znów wrze, a międzynarodowe siły pokojowe mają wielkie kłopoty z utrzymaniem porządku. Od wczoraj w tej serbskiej, ale zarządzanej przez ONZ prowincji, zginęło 22 osób, a ponad 500 zostało rannych. Niespokojnie także w Belgradzie.
Areną największych starć albańsko-serbskich była Kosowska Mitrovica, gdzie służą między innymi polscy policjanci.
Zginęło tam 8 Albańczyków i dwóch Serbów. W czasie tłumienia zamieszek rannych zostało 11 francuskich żołnierzy. Na szczęście nie ucierpiał żaden z Polaków. W mieście wprowadzono godzinę policyjną.
Ale mitrovicka iskra wznieciła już ogień w całym Kosowie. W nocy Albańcycy zaatakowali Serbów w innych miastach prowincji. Na przykład w Prizrenie spalono wszystkie prawosławne cerkwie i klasztor.
Wydarzenia w Kosowie sprowokowały demonstracje i starcia w Serbii. W Belgradzie 10 tys. osób manifestowało na ulicach przeciwko antyserbskim incydentom w Kosowie. Do zamieszek doszło, gdy demonstrujący usiłowali podpalić miejscowy meczet.
Rannych zostało kilku funkcjonariuszy; policja musiała użyć gazu łzawiącego, by zapanować na tłumem. Serbowie protestowali również na ulicach miasta Nisz oraz Nowego Sadu. Tam na ulice wyszło po kilka tysięcy osób.
11:45