Ponad 3,5 tys. Serbów i innych mniejszości narodowych w Kosowie musiało w ostatnich dniach opuścić domy. Zdaniem ONZ powodem są albańskie ataki agresji. W zamieszkach zginęło prawie 30 osób, a ponad 600 zostało rannych.
Spalona została między innymi wieś Bojulja koło Mitrowicy. Jej mieszkańcy znaleźli schronienie w bazie sił KFOR-u: Wszyscy jesteśmy cali i zdrowi, to najważniejsze. Jesteśmy cali i zdrowi tylko bardzo wystraszeni. W ciągu pięciu minut wszystko poszło z dymem. Nic tam już nie zostało.
Kosowski rząd powołał specjalny fundusz na odbudowę spalonych serbskich domów i cerkwi. Zostało to odczytane jako gest pojednania. Jednak jak zauważają komentatorzy, premier Bajram Rexhepi, Albańczyk, przedstawiając założenia funduszu nie zdobył się na zdecydowane potępienie sprawców rozruchów.
Największe od roku 1999 starcia między kosowskimi Albańczykami zaczęły się w środę, a ich bezpośrednią przyczyną było utonięcie dzień wcześniej w dzielącej Kosowską Mitrovicę na część albańską i serbską rzece Ibar trzech albańskich chłopców, którzy wskoczyli do wody, zastraszeni przez Serbów.
W środę doszło do regularnej bitwy między wrogo nastawionym tłumem Albańczyków a Serbami zamieszkującymi północną część miasta. Zamieszki objęły też inne miasta: Lipljan, Czaglavicę, Uroszevac, Peć, Gnjilane i główne miasto Kosowa, Prisztinę.
W związku z napięciem w Kosowie dowódca ONZ-owskich sił międzynarodowych KFOR, niemiecki generał Holger Kammerhoff, wydał w czwartek komunikat, w którym dał podległym mu żołnierzom zezwolił na użycie siły podczas rosnącej fali starć etnicznych w prowincji. NATO wyśle też do Kosowa do tysiąca żołnierzy, którzy wzmocnią siły KFOR
08:25