Bez obowiązkowej polisy OC jeździ po polskich drogach aż 250 tys. aut - informuje "Gazeta Wyborcza". Ich właścicieli nie zraża fakt, że grozi za to mandat nawet do 3 tys. złotych. A za powodowane przez nich wypadki płacą ubezpieczeni kierowcy.
Kiedy nieubezpieczony kierowca spowoduje wypadek, odszkodowanie musi sam pokryć. Pieniądze ofiarom wypłaca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który później domaga się zwrotu od sprawcy. Tylko w pierwszym półroczu ubezpieczeni kierowcy musieli zapłacić 35 mln zł za sprawców wypadków, którzy nie mieli polisy. Rekordziści bez OC muszą zwrócić Funduszowi po kilkaset tysięcy złotych. Średnio nieubezpieczony sprawca wypadku ma oddać 12 tys. zł, czyli ponad 20 razy więcej niż cena ubezpieczenia.
Przedstawiciele Funduszu Gwarancyjnego przyznają, że odzyskiwanie pieniędzy od sprawców trwa czasem latami. Odzyskujemy ok. 40 proc. odszkodowań wypłaconych ofiarom wypadku. Bardzo często płacą oni to odszkodowanie przez lata, w ratach - mówi "Gazecie Wyborczej" Aleksandra Biały z UFG. Często są to ludzie o bardzo niskich dochodach - wyjaśnia. Bez ubezpieczenie jeżdżą bowiem najczęściej osoby, których dochód nie przekracza 500 złotych na osobę w rodzinie.
A kary za jazdę bez OC są niemałe. Jeżeli kierowca jeździ bez ważnej polisy ponad 2 tygodnie, zapłaci 3 tys. zł mandatu. Jeżeli nie ma ubezpieczenia od 4 do 14 dni - kara wynosi 1,5 tys. złotych. Jeśli z zakupem nie spóźnił się o więcej niż 3 dni, grozi mu 600 zł mandatu.
Mimo że ubezpieczenia OC w Polsce nadal są najtańsze w Europie, to jednak ich cena powoli rośnie. Tylko w ubiegłym roku podwyżki wyniosły 10 procent.