Polska potrzebuje "drugiej fali kapitalizmu", a w jej tworzeniu rolę musi odegrać państwo, m.in. poprzez repolonizację - przekonywał w Krynicy prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podobny pogląd prezentował premier Węgier Viktor Orban.

Polska potrzebuje "drugiej fali kapitalizmu", a w jej tworzeniu rolę musi odegrać państwo, m.in. poprzez repolonizację - przekonywał w Krynicy prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podobny pogląd prezentował premier Węgier Viktor Orban.
Jarosław Kaczyński /PAP/Darek Delmanowicz /PAP

Kaczyński i Orban wzięli udział w debacie w ramach XXVI Forum Ekonomicznego w Krynicy. Odpowiadali na pytanie dotyczące patriotyzmu w gospodarce.

Kaczyński zwrócił uwagę, że pomimo globalizacji, gospodarki, które funkcjonują na świecie, w dalszym ciągu są gospodarkami narodowymi, które ze sobą konkurują. Jeżeli się to przyjmuje, to trzeba się po prostu rozejrzeć w tym wszystkim, co można określić jako szanse, możliwości i jako potrzeby - mówił Kaczyński. Jak dodał, PiS dokonał tego rodzaju oglądu. Myśmy ocenili, że po prostu Polska jest dzisiaj w sytuacji, którą można określić jako istnienie przynajmniej pewnych przesłanek pułapki średniego rozwoju, tzn. może nam grozić coś w rodzaju tego, co się zdarzyło w Portugalii, a po drugie, że są możliwości przeciwdziałania, że dysponujemy możliwościami, by uniknąć tego niebezpieczeństwa - tłumaczył lider PiS. Za źródło podstawowe tych możliwości uznał inwencję Polaków. Przypomniał, że w latach 80. i na początku 90. w naszym kraju był "wielki skok", jeżeli chodzi o tworzenie gospodarki prywatnej. Tego drugiego wielkiego skoku, tej drugiej wielkiej fali polskiego kapitalizmu nie ma i trzeba ją stworzyć. I tutaj ogromną rolę musi odegrać państwo, tzn. musi odegrać rolę w procesie repolonizacji tego, co powinno być polskie - odbudowy właściwych proporcji  - przekonywał szef PiS.

Orban ocenił z kolei, że "patriotyzm gospodarczy to jest dobry temat, dlatego że przedstawiciele kapitału międzynarodowego zawsze argumentują, że pieniądz nie pachnie, nie ma zapachu". No to jest prawda, ale właściciel ma zapach. I to już ma znaczenie - powiedział premier Węgier.

Jak mówił, kiedy rozpoczął się kryzys finansowy, węgierski system bankowy właściwie w całości był w rękach zagranicznych. A nas uczono: a jakie to jest dobre - ironizował premier Węgier. Kiedy kryzys się pojawił, to te banki najpierw nie w Austrii zaprzestały wydawania kredytów, nie w Niemczech, tylko u nas. Nagle się okazało, że jednak to się liczy, kto jest właścicielem tych funduszy - przekonywał polityk.

"Mówi się, że niby Polacy naśladują Węgrów, to jest pomyłka totalna"


Na wstępie premier Węgier powiedział, że to dla niego zaszczyt, iż może uczestniczyć w debacie z liderem PiS. Za "niegodziwość i pomyłkę" uznał komentarze prasy międzynarodowej, że prezes PiS "z sympatią śledzi, naśladuje" to, co on robi na Węgrzech. Jest to niegodziwe, niegodne i niesprawiedliwe, ponieważ prawdziwa kolejność siły - i to jest teraz bez uprzejmości - pan przewodniczący Kaczyński jest o wiele bardziej doświadczony niż ja, posiada głębszą wiedzę historyczną i filozoficzną. (...) Kiedy ja moim ksero skserowałem jakąś ulotkę, on już dawno walczył w podziemiu - mówił Orban.

Teraz mówi się, że niby Polacy naśladują Węgrów, to jest pomyłka totalna - ocenił polityk. Jak dodał, Węgrzy od początku lat 80. obserwowali Polaków. Uznanie, szacunek - to z mojej strony promieniuje w kierunku przewodniczącego Kaczyńskiego - podkreślił Orban.

Kaczyński podziękował Orbanowi za te "niezwykle miłe słowa". Ale podzielić tutaj mogę zdanie tylko w jednej kwestii, znaczy rzeczywiście jestem dużo starszy od pana premiera, to jest fakt, natomiast jeśli chodzi o te inne komplementy pod moim adresem, to jest tak: uczymy się od siebie wzajemnie. Dla nas pan premier Orban jest kimś, kto w Europie pokazał, że można. Pokazał i to jest dla nas bardzo ważna nauka, i z tej nauki korzystamy" - zaznaczył szef PiS. 


(MN)