"Opozycja zawsze się domaga wyciągania konsekwencji wobec innych, ale nie wobec siebie, wobec osób, które mają zarzuty karne. Były prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski miał zarzuty, a opozycja niczego się od niego nie domagała" - tak Jarosław Kaczyński w rozmowie z Polską Agencją Prasową komentuje sprawę prezesa NIK Mariana Banasia.

Dlatego, uważam, nie należy traktować tych postulatów opozycji poważnie. Sprawa musi być wyjaśniona do końca. Nasza zasada jest prosta: nie ma świętych krów, osłony, wyjaśniamy sprawę. Drugiego Kwiatkowskiego nie będzie - zaznaczył prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Kaczyński dodał: wyjaśniamy sprawę nie na zasadzie, że z góry ktoś jest winien. Jeżeli ktoś - jak Marian Banaś - zabrał co najmniej dwieście kilkadziesiąt miliardów przestępcom, to ma wrogów i ci wrogowie mogą posunąć się do daleko idącej operacji, żeby kogoś takiego skompromitować. Niczego nie przesądzamy, czekamy na rozstrzygnięcia - tłumaczył.

Jak ustalił reporter RMF FM podczas przymusowego urlopu Mariana Banasia NIK pokieruje Małgorzata Motylow. Jest ona radcą prawnym prezesa NIK. Pracuje w Izbie od 17 lat. Trafiła tam jeszcze w czasach, gdy prezesem Izby był Janusz Wojciechowski - obecny polski kandydat na unijnego komisarza.

TU ZNAJDZIESZ SZCZEGÓŁY

To nazwisko Małgorzaty Motylow - Marian Banaś - wskazał jako nowego - i jedynego wiceprezesa NIK. Wszystkich pozostałych - nominowanych za poprzedników - chce odwołać. We wniosku do Marszałek Sejmu Elżbiety Witek - Marian Banaś - napisał, że wynika to z nowej koncepcji kierowania NIK.

Wygląda na to, że prezes NIK tuż przed zapowiadanym od piątku przymusowym urlopem pozbywa się aktualnego kierownictwa. Tym samym potwierdziły się informacje reportera RMF FM, o tym, że opóźnił urlop, żeby w czwartek sejmowa komisja państwowa zaopiniowała wymianę kierownictwa NIK.

Superwizjer" TVN o oświadczeniu majątkowym Marian Banasia

Marian Banaś został pod koniec sierpnia powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii. Dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się jego oświadczeniom majątkowym - czytamy na stronach tvn24.pl.

Do oświadczenia Banaś wpisał m.in. położoną w krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych. W kamienicy - jak czytamy - mieści się "niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny".

Reporterzy "Superwizjera" postanowili sprawdzić, jak działa taki interes, udając klientów. Wnętrze pokoju potwierdziło wcześniejsze domysły - wielkie łóżko i ściany wyłożone lustrami. Przy recepcji pracownica nie sprawdziła tożsamości reporterów, nie zarejestrowała transakcji w kasie fiskalnej i nie wydała paragonu. Po wizycie nie został praktycznie żaden ślad - relacjonuje portal.

W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował - jak doniósł "Superwizjer" - że sprzeda kamienicę - do czego nigdy nie doszło - ale w dokumentach sądowych odnotowana została umowa przedwstępna.

Okazuje się, że niedoszłym nabywcą jest młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra - zaznacza tvn24.pl. Chcąc porozmawiać z Dawidem O. reporter "Superwizjera" udał się do pensjonatu.

W recepcji siedział znacznie starszy mężczyzna, który liczył pieniądze. Zachowywał się, jakby był szefem pensjonatu. Odmówił jednak rozmowy z dziennikarzem na temat kamienicy - relacjonuje tvn24.pl. Na pytanie o działalność gospodarczą bez paragonów mężczyzna miał zareagować nerwowo, a po chwili zaproponować: Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia.

Mężczyzna był wysportowany i obwieszony złotem. Wreszcie nawiązał połączenie i jak twierdził, rozmawiał z jednym z najważniejszych urzędników w państwie - czytamy.

Dalej tvn24.pl podkreśla: Mężczyzna, którego reporter "Superwizjera" spotkał w kamienicy ministra, to jeden z braci K. - Wiesław lub Janusz, ps. Paolo. Są oni znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.

Zaznaczono, że reporter "Superwizjera" Bertold Kittel chciał porozmawiać z Marianem Banasiem: pytał o sprawę oświadczenia majątkowego, a konkretnie o wpisaną do niego krakowską kamienicę. Marian Banaś nie chciał rozmawiać. Zareagował ucieczką - czytamy.