Szef dyplomacji Izraela Szimon Peres ostrzegł w Nowym Jorku Iran przed wspieraniem libańskich terrorystów z Hezbollahu, m.in. poprzez dostarczanie im rakiet. Izrael oskarża Teheran o sprzedaż terrorystom 10 000 pocisków rakietowych, które mogą dosięgnąć Izraela lub dostać się w ręce terrorystów palestyńskich.

Według Peresa, w Libanie w kwaterach Hezbollahu - wbrew decyzjom ONZ - stacjonują irańskie oddziały Strażników Rewolucji. Iran wykorzystuje też hezbollahów w charakterze swej piątej kolumny w Libanie. „Konsekwencją takich działań będzie przekształcenie Libanu w regionalną beczkę prochu; skutki tego mogą okazać się niezwykle groźne” - ostrzegł Peres. Iran do tej pory nie odpowiedział na zarzuty Peresa. Wczoraj irański minister obrony ostrzegł Izrael, by nie próbował atakować jego elektrowni atomowej w Buszerze, gdyż ewentualny odwet będzie "niewyobrażalny".

W ubiegłym tygodniu w swym orędziu o stanie państwa prezydent USA George W. Bush wymienił Iran jako jeden z trzech elementów światowej "osi zła" wraz z Irakiem i Koreą Północną. Iran przez 18 lat popierał Hezbollah w walce tego ugrupowania z izraelską okupacją południowego Libanu. Izrael wycofał stamtąd w maju 2000 roku. Teheran nie zaprzestał wspierania terrorystów.

foto RMF

10:20