Wiemy już, dlaczego rząd pogroził właścicielom koncesji na autostrady. Reporter RMF FM Paweł Świąder dowiedział się nieoficjalnie, że podczas negocjacji z konsorcjum GTC na kolejny odcinek A-1 na północy, padła astronomiczna suma - 17 milionów euro za kilometr.
Andrzej Maciejewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad poinformował, że cena za kilometr autostrady A-1 nie została jeszcze ostatecznie ustalona.
Gigantyczne pieniądze dla firm, które mają budować autostrady gwarantują koncesje otrzymane od poprzednich rządów. Nawet ostatnia decyzja o zmniejszeniu opłat na A-1 nie ma dla firmy znaczenia. Państwo i tak musi zapłacić jej za dostępność trasy.
Według różnych szacunków, koncesjonariusze mogą liczyć na sumy od 400 do nawet 700 milionów złotych rocznie. To tyle, ile w tym czasie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wydaje na remonty wszystkich swoich tras.
Pomysł z zamianą dróg na ekspresowe brzmi nieźle, ale jego szybka realizacja jest niemożliwa, mówi były szef Dyrekcji Dróg, Zbigniew Kotlarek: Jest to syndrom otwarcia puszki Pandory, ujawnią się nowe konflikty. Spowoduje to opóźnienie minimum dwa lata, ale może być i więcej. Wydaje się, że rząd słusznie próbuje ratować publiczne pieniądze. Wygląda jednak na to, że wybrał złą metodę.
W przesłanym RMF FM oświadczeniu GTC twierdzi, że koszt budowy Autostrady A-1 w znacznej mierze zależy od projektu trasy przygotowanego przez GDDKiA. GTC miało też zwrócić się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o zmiany w projekcie, które pozwolą obniżyć koszty budowy.