"Brakuje mi głosu prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie kłamliwego ataku Władimira Putina na Polskę" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM marszałek Senatu Tomasz Grodzki. "Atakuje nas, i to w sposób kłamliwy, prezydent sąsiedniego kraju. Więc osobą właściwą do odpowiedzi jest prezydent naszego kraju" - stwierdza Grodzki.
Prezydent Rosji w ostatnim czasie kilka razie zarzucał przedwojennym władzom Polski współpracę z Hitlerem i współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej.
Historycznym kłamstwom sprzeciwił się premier Mateusz Morawiecki. Marszałek Senatu chwali jednoznaczne stanowisko szefa rządu. Podkreśla też, że wobec ataków władz Rosji, konieczna jest jedność polityków w Polsce. Dodaje jednak, że brakuje mu głosu Andrzeja Dudy.
Profesor Grodzki przyznał, że podczas spotkania z ambasadorem Rosji w Polsce, do którego doszło dwa tygodnie temu, atmosfera rozmów była na tyle dobra, że obie strony chciały uruchomić nawet kontakt pomiędzy Senatem a jego rosyjskim odpowiednikiem. Marszałek Senatu podkreśla, że ostatnie wypowiedzi władz Rosji niweczą te starania.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Drogi Prezydencie Putin"… Georgette Mosbacher odpowiada na oskarżenia pod adresem Polski
Premier Morawiecki wydał oświadczenie w sprawie wypowiedzi Władimira Putina w niedzielę.
XX wiek przyniósł światu niewyobrażalne cierpienie i śmierć setek milionów ludzi - zamordowanych w imię chorych, totalitarnych ideologii. Śmiertelne żniwo nazizmu, faszyzmu i komunizmu jest oczywistością dla ludzi naszego pokolenia. Oczywistością jest także to, kto za te zbrodnie odpowiada - i czyj sojusz rozpoczął II Wojnę Światową, najbardziej morderczy konflikt w dziejach ludzkości - napisał premier Morawiecki w oświadczeniu. Niestety, im więcej czasu upływa od tych tragicznych wydarzeń, tym mniej wiedzą o nich nasze dzieci i wnuki. Dlatego tak ważne jest, byśmy nadal głośno mówili prawdę o II Wojnie Światowej, o jej sprawcach i ofiarach - i sprzeciwiali się wszelkim próbom zakłamywania historii - dodał.
Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej - napisał Morawiecki. Jak dodał, Rosja poniosła ostatnio kilka istotnych porażek. Niepowodzeniem zakończyła się próba całkowitego podporządkowania sobie Białorusi, Unia Europejska po raz kolejny przedłużyła sankcje nałożone za bezprawną aneksję Krymu, a rozmowy w tzw. "formacie normandzkim" nie tylko nie przyniosły zniesienia tych sankcji, lecz w tym samym czasie doszło do kolejnych obostrzeń - tym razem amerykańskich - które znacznie utrudniają realizację projektu Nord Stream 2. Jednocześnie rosyjscy sportowcy zostali właśnie zawieszeni na cztery lata za stosowanie dopingu - wyliczał.
Słowa Prezydenta Putina traktuję jako próbę ukrycia tych problemów. Rosyjski przywódca doskonale zdaje sobie sprawę, że jego zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - i że w Polsce nie ma pomników Hitlera ani Stalina. Takie pomniki były na naszej ziemi wyłącznie wtedy, gdy stawiali je agresorzy i zbrodniarze - III Rzesza hitlerowska i Rosja sowiecka - napisał Morawiecki. Głęboko wierzę w to, że naród rosyjski jest narodem ludzi wolnych - i że odrzuca stalinizm, nawet gdy władza prezydenta Putina stara się go zrehabilitować - zadeklarował.
Nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami, sprawców okrutnych zbrodni z niewinną ludnością i napadniętymi państwami. W imię pamięci o ofiarach i w imię wspólnej przyszłości musimy dbać o prawdę - podsumował szef polskiego rządu.
W pierwszej z serii oczerniających Polskę wypowiedzi - 19 grudnia na dorocznej konferencji prasowej dla mediów rosyjskich i zagranicznych - Władimir Putin skrytykował przyjętą we wrześniu rezolucję Parlamentu Europejskiego dot. wybuchu II wojny światowej. Oświadczył wówczas, że stawianie ZSRR i hitlerowskich Niemiec w jednym szeregu jest "szczytem cynizmu".
"Totalitaryzm zasługuje na potępienie (...), można potępiać dowolnie stalinizm i ogółem totalitaryzm (...), nasz naród najbardziej ucierpiał z jego powodu, ale porównywanie stalinizmu i Niemiec faszystowskich świadczy o nieznajomości historii" - mówił.
Podkreślał, że Józef Stalin "nie splamił się bezpośrednimi kontaktami" z Adolfem Hitlerem, a ZSRR jako ostatnie państwo podpisało z hitlerowskimi Niemcami pakt o nieagresji. Odnosząc się zaś do tajnych protokołów tego paktu - których konsekwencją był rozbiór Polski - Putin stwierdził m.in., że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji".
Podobne twierdzenia rosyjski prezydent wygłosił dzień później na spotkaniu z przywódcami Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej w Petersburgu. Ponownie skrytykował wówczas wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego, ocenił także, że przyczyną wybuchu wojny był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a układ monachijski, który Polska wykorzystała - jak mówił - do realizacji roszczeń terytorialnych dot. Zaolzia.
Putin odczytał również dokumenty świadczące o kontaktach przedstawicieli ówczesnych polskich władz z przedstawicielami III Rzeszy i oświadczył, że ludzie, którzy prowadzili takie rozmowy, "wystawili swój naród, naród polski, pod (uderzenie) niemieckiej machiny wojennej" i "przyczynili się do tego, że rozpoczęła się II wojna światowa".
Odnosząc się natomiast do 17 września 1939 roku, Putin stwierdził m.in., że Armia Czerwona weszła do Brześcia "dopiero po tym, jak te terytoria zostały zajęte przez wojska niemieckie", że nie walczyła tam z Polakami, a także, że "w tym czasie polski rząd utracił kontrolę nad krajem" i "nie było z kim prowadzić rozmów".
"Niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał" - oświadczył.
Kilka dni później, 24 grudnia, podczas posiedzenia kolegium kierowniczego resortu obrony Rosji Putin ponowił zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego.
"Łajdak, antysemicka świnia, inaczej powiedzieć się nie da. W pełni solidaryzował się on z Hitlerem w jego antysemickim nastawieniu i, co więcej, obiecywał wystawić mu w Warszawie pomnik za niegodziwości wobec narodu żydowskiego" - mówił rosyjski prezydent.
Powołując się na - jak mówił - zdobyte w państwach europejskich dokumenty epoki, Putin oznajmił, że przez ambasadora Lipskiego Hitler poinformował polskiego ministra spraw zagranicznych o swym pomyśle wysłania Żydów do kolonii w Afryce.
"Wyobrażacie sobie: rok 1938 - wysłać Żydów z Europy do Afryki? Na wymarcie. Na zagładę" - mówił.
Zacytował również fragment raportu Lipskiego dla szefa polskiego MSZ Józefa Becka, w którym znalazło się według Putina stwierdzenie: "Gdy to usłyszałem, (...) odpowiedziałem mu, że jeśli to uczyni, postawimy mu w Warszawie wspaniały pomnik".