To Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk przedstawi w poniedziałek w Brukseli sytuację nielegalnego uboju mięsa w Polsce. Potwierdziła RMF FM rzeczniczka KE Anca Paduraru, zaznaczając, że Polska pozytywnie odpowiedziała na prośbę Komisji o przedstawienie sytuacji.
Punkt dotyczący polskiego mięsa będzie omawiany jako pierwszy przez przedstawicieli krajów członkowskich UE podczas poniedziałkowego posiedzenia Stałego Komitetu ds. Roślin, Zwierząt, Żywności i Pasz.
Komisja Europejska do tej pory tonuje nastroje krajów członkowskich. W zeszłym tygodniu na spotkaniu głównych lekarzy weterynarii krajów UE Polskę bardzo ostro zaatakowały za opieszałość działań niektóre kraje UE. Zwłaszcza agresywnie wypowiadali się przedstawiciele Słowacji i Czech. Odgrażali się nawet możliwością jednostronnego zablokowania importu polskiego mięsa.
Komisja Europejska apelowała natomiast o podejście europejskie. Przedstawiciel KE namawiał, żeby nie podejmować działań "nieproporcjonalnych" czyli jednostronnych blokad importu, bo nikt nie może wykluczyć fałszerstw we własnym kraju.
Nie znaczy to, że Komisja Europejska nie widzi, że polskie władze zadziałały na forum europejskim z opóźnieniem. System alarmowy RASF, który ostrzega unijne kraje o niebezpiecznej żywności, został uruchomiony dopiero 29 stycznia, podczas gdy polska policja została powiadomiona o aferze już w nocy 14 stycznia. I to w dodatku dopiero na wniosek KE.
Mięso z nielegalnego uboju trafiło do 10 krajów: Finlandii, Węgier, Estonii, Rumunii, Szwecji, Francji, Hiszpanii, Litwy, Portugalii, Słowacji i do ponad 20 punktów w Polsce. Łącznie z nielegalnego uboju pochodziło ok. 9,5 tony mięsa, z czego 2,7 tony sprzedano za granicę - poinformował Główny Lekarz Weterynarii.
Od poniedziałku trwa w Polsce audyt inspektorów z Komisji Europejskiej. Jak zapowiadała wcześniej KE, inspektorzy mają zbadać sprawę nielegalnego uboju krów.