"Chrześniak wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego został w ramach ‘dobrej zmiany’ dyrektorem w oddziale KGHM. Gdy przyłapano go na ustawianiu przetargów o wartości 3,2 mln zł, nie zawiadomiono prokuratury. Za to zwolniono zgłaszającego nadużycia" - donosi poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". W odpowiedzi na publikację KGHM wydało oświadczenie, w którym stwierdza m.in., że "ustalenia pionu bezpieczeństwa nie wykazały, aby ingerencja dyrektora ds. technicznych miała znamiona działań celowych i nie wskazuje na próbę nadużycia zajmowanego stanowiska".

KGHM Polska Miedź SA to jedna z największych polskich firm z udziałem Skarbu Państwa, z rocznymi przychodami rzędu ponad 20 mld zł.

I choć po każdych wyborach kombinat pada łupem partii rządzącej, to skala kolonizacji, jaka dotknęła firmę po 2015 r., nie ma sobie równych. Działacze PiS zasiedli w zarządach i radach nadzorczych kombinatu i kilkunastu spółek od niego zależnych - czytamy w "Wyborczej".

Według dziennika, "funkcję nieformalnego ‘kadrowego’ w KGHM pełni Adam Lipiński": to jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości i szef struktur ugrupowania na Dolnym Śląsku.

W lutym 2016 - jak pisze "GW" - dyrektorem technicznym w KGHM COPI - zajmującym się dostarczaniem infrastruktury teleinformatycznej dla kombinatu i spółek zależnych - został Karol Kos: ekonomista z wykształcenia, prywatnie chrześniak Adama Lipińskiego, który od lat przyjaźni się z rodzicami Kosa, z którymi w liceum chodził do jednej klasy.

W połowie ubiegłego roku wewnętrzne służby Polskiej Miedzi miały odkryć "próby ustawienia trzech przetargów na zakup i dostawę sprzętu i oprogramowania o łącznej wartości 3,2 mln zł".

Kontrolę w COPI zlecił w czerwcu 2018 ówczesny prezes KGHM Rafał Pawełczak, a do jej przeprowadzenia wyznaczony został dyrektor naczelny ds. bezpieczeństwa i przeciwdziałania stratom Andrzej Skałecki - wcześniej pracujący m.in. w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, CBŚ i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego.

Przygotowany przez niego raport wskazuje - jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" - "że za ingerencjami we wszystkie trzy postępowania przetargowe stoi Karol Kos".

Dziennik opisuje ustalenia raportu. Czytamy m.in., że o przetargu na zakup i wdrożenie systemu rejestracji zgłoszeń Andrzej Skałecki napisał w dokumencie: Kos przyczynił się do zmniejszenia grona oferentów (...) oraz udaremnił możliwość zakończenia prac wykonawcy w ustalonym czasie (...), wskutek czego wybór wykonawcy sprowadził się do negocjacji z jedną tylko firmą.

W trakcie kontroli w KGHM zmienia się prezes - zostaje nim Marcin Chludziński uważany za nominata Adama Lipińskiego - pisze "GW" i relacjonuje, że "gdy we wrześniu dyrektor COPI Grzegorz Mach umawia się z Chludzińskim na spotkanie, by poinformować go o wynikach kontroli (wcześniej sygnalizował, o co i kogo chodzi), prezes KGHM się na nim nie zjawia", a sam Mach zostaje wkrótce potem nieoczekiwanie zwolniony.

To był spory szok, bo Mach to fachowiec ściągnięty z rynku. Był wielokrotnie nagradzany za pracę dla kombinatu - cytuje dziennik swego informatora z KGHM.

W rozmowie z gazetą Marcin Chludziński zaprzeczył, jakoby wiedział o ustaleniach dotyczących Karola Kosa.

Z tym ostatnim - jak podaje "Wyborcza" - przeprowadzono jedynie "rozmowę dyscyplinującą".

Poproszony o komentarz Kos powiedział dziennikowi jedynie: Było prowadzone jakieś postępowanie, ale nie jestem upoważniony, by o nim mówić. To prawda, że Adam Lipiński jest moim chrzestnym, ale pracę w KGHM zawdzięczam wyłącznie własnym kompetencjom.

Sam Lipiński przekonywał zaś, że "nigdy nie nalegał na zatrudnienie go (Kosa) w KGHM".

Dlaczego odstąpiono od powiadomienia służb? Z biura prasowego kombinatu otrzymaliśmy niepodpisane oświadczenie, że "KGHM każdorazowo podejmuje działania adekwatne do stwierdzonych naruszeń i nieprawidłowości, a w przypadku stwierdzenia konkretnych, policzalnych i wymiernych strat podejmuje stosowne działania prawne" - czytamy w artykule.

"Wyborcza" zaznacza również, że dwa dni po rozmowie jej dziennikarza z prezesem KGHM Marcinem Chludzińskim do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu wpłynęło doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa - przekroczenia uprawnień i wyrządzenia szkody majątkowej znacznej wartości - przez Grzegorza Macha. Doniesienie dotyczy okresu, gdy był dyrektorem naczelnym KGHM COPI.

Grzegorz Mach dowiedział się o tym od nas - puentuje "Gazeta Wyborcza".

Źródło: "Gazeta Wyborcza" >>>>

KGHM ripostuje. "Zmiany w przetargach (...) nie spowodowały strat finansowych"

KGHM wydało ws. publikacji dziennika oświadczenie. Stwierdza w nim m.in.: Nadzór nad wszystkimi oddziałami Spółki KGHM Polska Miedź SA prowadzony jest systematycznie. Każdy proces, który budzi wątpliwości wewnętrznych służb audytu, jest dogłębnie badany. Sprawdzane są wszystkie niejasności.

Zmiany w przetargach, o których pisze "Gazeta Wyborcza", nie spowodowały strat finansowych w KGHM Polska Miedź SA - zaznacza spółka.

Jeden z przetargów został unieważniony, w przypadku drugiego doszło do zmiany trybu przetargu. W trzecim przypadku konsekwencją było kilkumiesięczne opóźnienie wdrożenia rozwiązania - czytamy w oświadczeniu.

Spółka podkreśla w nim również, że "ustalenia pionu bezpieczeństwa nie wykazały, aby ingerencja dyrektora ds. technicznych miała znamiona działań celowych i nie wskazuje na próbę nadużycia zajmowanego stanowiska".

Pełną treść oświadczenia KGHM znajdziecie TUTAJ >>>>


Opracowanie: