Amerykański bank JP Morgan nie odpuszcza Polsce. Najpierw był fatalny raport dla złotówki, później analitycy banku przedstawili beznadziejne perspektywy dla polskiej gospodarki. Teraz okazuje się, że to ten bank stał za potężnym zamieszaniem na GPW w zeszłym tygodniu. Komisja Nadzoru Finansowego podejrzewa manipulację i zawiadamia prokuraturę.
Zdaniem Urzędu KNF, postępowanie osoby działającej w imieniu JP Morgan Securities może być uznane za manipulację instrumentem finansowym, tj. akcjami spółek wchodzących w skład indeksu WIG20 na zamknięciu notowań sesji na GPW w dniu 12 listopada 2008. Dlatego też sprawa została przekazana do Prokuratury Okręgowej w Warszawie -
Przed zakończeniem sesji w środę 12 listopada na Giełdzie Papierów Wartościowych indeks WIG-20 tracił około 9 proc. Jednak podczas tzw. dogrywki, czyli fixingu, indeks znacznie zmniejszył straty, pojawiły się bowiem duże zlecenia kupna. W rezultacie kursy akcji wielu spółek z WIG-20 w końcówce sesji skoczyły w górę. Ostatecznie WIG-20 spadł w środę o 4,9 proc. Giełdowe dogrywki, w czasie których indeksy gwałtownie zmieniają wartość o kilka procent, są rzadkością.
JP Morgan to wciąż wpływowy bank inwestycyjny. Na początku listopada niektórzy analitycy nie wykluczali, że mocne spadki na GPW były efektem raportu Amerykanów. Analitycy obniżyli prognozy PKB dla krajów Europy Centralnej i Wschodniej na najbliższy rok. Polskie PKB ścięli aż do 1,5 (rząd zakładał 4,8%). Kontrowersje wzbudził również wcześniejszy raport JP Morgana. W czasie olbrzymiej, październikowej zmienności na rynkach finansowych wydali skrajnie niekorzystny raport dla złotego.