"Nie rzucałem koktajlami Mołotowa w policję" - powiedział niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer przed sądem we Frankfurcie...
Szef niemieckiej dyplomacji zeznawał tam jako świadek w procesie byłego terrorysty, Hansa Joachima Kleina, oskarżonego o udział w zamachu na siedzibę OPEC w 1976 roku. Zeznania Fischera nie były jednak tak sensacyjne, jak spodziewali się tego niektórzy dziennikarze. Joschka Fischer grzecznie wszedł na salę informując, że odpowie na wszystkie pytania. Przyznał się między innymi, że zna Kleina. Minister przede wszystkim zdystansował się od swojej przeszłości. Przyznał, że był w ugrupowaniach lewicowych, brał udział w bojówkach, ale nie rzucał koktajlami Mołotowa i nie przechowywał broni - a taki zarzut też się pojawił. Najsłynniejszy terrorysta Carlos zwany Szakalem, który utrzymywał między innymi kontakty z niemieckimi bojówkami twierdzi, że Fischer a także jego partyjny kolega, teraz deputowany Daniel Cohn-Bendit przechowywali w latach 70 broń. Sam Szakal siedzi teraz w jednym z francuskich więzień.
Przeszłość obecnego szefa dyplomacji niemieckiej zszokowała wielu Niemców, jednak wybaczają Fischerowi błędy młodości. Prawie 80 procent twierdzi, że powinien on nadal pełnić swoją funkcję. Ponad 75 procent opozycyjnych polityków między innymi CDU i FDP nie widzi powodu, by Fischer musiał złożyć teraz rezygnację. A sam kanclerz Gerhard Schroeder broni zarzekle swojego ministra przed przeciwnikami i szukającymi sensacji dziennikarzami.
foto EPA
15:30