Koszykarze Asseco Prokomu Gdynia przegrali z Olympiakosem Pireus 70:86 w czwartym meczu ćwierćfinału Euroligi. Goście z Grecji wygrali rywalizację 3:1 i to oni zagrają w turnieju finałowym w Paryżu.
Olympiakos od początku był faworytem tej rywalizacji. Jednak w pierwszym meczu w Grecji zlekceważył Prokom i gdynianie byli bliscy odniesienia zwycięstwa. W drugim meczu dominacja koszykarzy z Pireusu nie podlegała dyskusji. Ale kiedy we wtorek Prokom wygrał z Olympiakosem różnicą trzech punktów, kibice w Gdyni uwierzyli, że wszystko jest możliwe.
Niestety Prokomowi nie udało się zagrać drugiego z rzędu, perfekcyjnego meczu. Co prawda początek był znakomity - po kilku świetnych akcjach w wykonaniu Davida Logana Prokom prowadził 7:0. Potem jednak to rywale zdobyli osiem punktów z rzędu i szybko wyrównali stan spotkania. Niestety od stanu 15:15 Olympiakos zaczął systematycznie powiększać przewagę. Grecy przede wszystkim świetnie bronili i wyprowadzali zabójcze kontry. W szeregi drużyny Tomasa Pacesasa zaczął wkradać się chaos, pojawiły się błędy. Po dwóch kwartach rywale prowadzili 50:32.
W trzeciej kwarcie Prokomowi nie udało się odrobić strat. Koszykarze z Gdyni oczywiście próbowali, ale Grecy odpowiadali za każdym razem. W efekcie przed ostatnią kwartą mieli osiemnastopunktową przewagę. W ostatniej kwarcie przez chwilę kibice uwierzyli, że ten mecz jeszcze można wygrać. Za trzy punkty jak natchniony zaczął trafiać Woods, a kiedy kolejną trójkę wykorzystał Ewing przewaga Greków stopniała do siedmiu punktów. Niestety to wszystko na co było stać zawodników Prokomu. Grecy otrząsnęli się, opanowali sytuację i znów odskoczyli na bezpieczny dystans. Ostatecznie wygrali 86:70 i awansowali do Final Four.