Zakład medycyny sądowej w Poznaniu zbada próbki soli technologicznej, która trafiała do zakładów mięsnych jako spożywcza - ustalił to reporter RMF FM. W "aferze solnej" CBŚ wraz z prokuraturą zatrzymało 5 osób, które kupowały tak zwaną sól wypadową przeznaczoną na przykład do posypywania dróg i sprzedawały ją zakładom wędliniarskim.
Jak dowiedział się w poznańskiej prokuraturze reporter RMF FM Roman Osica, zlecenia wykonania opinii dotyczącej soli dostanie zakład medycyny sądowej w Poznaniu. Jak zapewniają pracownicy zakładu, takie badania mogą potrwać najwyżej kilka dni. Chodzi przede wszystkim o stwierdzenie, jakie substancje znajdują się w soli i czy są one niebezpieczne dla zdrowia ludzi.
Najpóźniej w piątek będzie więc wiadomo, czy zatrzymanym osobom prokuratorzy postawią kolejne, już poważniejsze zarzuty. Jeśli bowiem okaże się, że sól była skażona, będą oni podejrzani o sprowadzenie niebezpieczeństwa na zdrowie i życie ludzi. Teraz mają zarzut wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia. Grozi za to do dwóch lat więzienia.
Główny Inspektorat Weterynaryjny zadecydował o inwentaryzacji we wszystkich zakładach przetwórstwa mięsnego, rybnego i mleczarskiego.
Służby weterynaryjne chcą uzyskać od właścicieli zakładów mięsnych, rybnych i mleczarskich informacje na temat dostawców soli. Jeśli okaże się, że mają jakieś wątpliwości, co do pochodzenia tego surowca, zostanie on zajęty. Zabezpieczone zostaną także przetwory wyprodukowane przy jego użyciu.
Na razie to działania prewencyjne, bo Inspektorat wciąż nie ma danych z prokuratury prowadzącej śledztwo w tej sprawie, gdzie podejrzana sól mogła trafiać.
Jeśli tylko otrzyma listę dystrybucyjną, rozpoczną się kontrole wytypowanych zakładów i hurtowni. W tych firmach towar będzie od razu zajmowany. Jeśli badania wykażą, że stanowi zagrożenie dla zdrowia konsumentów, zapadnie decyzja o utylizacji takich produktów. Ich niszczenie będzie przeprowadzane na koszt przedsiębiorców.
Główny Inspektorat Sanitarny wystąpił do prokuratury o listę zakładów spożywczych, do których mogła trafić zamiast soli spożywczej sól przemysłowa. GIS chce także dostać od prokuratury wyniki badań soli.
Na razie GIS ogranicza się do czekania na efekty ekspertyz zleconych przez prokuraturę. Wszystko zależy od wyników badań soli i przetworów mięsnych, do których ją stosowano. Jeśli okaże się, że ta żywność może zagrażać zdrowiu, sanepid nakaże wycofanie tych artykułów z obrotu.
Będziemy dochodzili do produkcji jakiej żywności ta sól była używana i będziemy jej szukali na półkach sklepowych i wycofywali - mówi wielkopolski Inspektor Sanitarny Andrzej Trybusz. Jak dodał, nie ma planu wszczynania kontroli jakości przetworów mięsnych w całym kraju. Musimy najpierw poznać skalę zjawiska - tłumaczy. Ma jednak świadomość, że wędliny produkowane z użyciem soli przemysłowej mogą być na półkach sklepów w całej Polsce.
Jak ustalili reporterzy RMF FM, na polski rynek w ostatnich latach mogło trafić tysiące ton przetworów mięsnych, do produkcji których użyto soli przemysłowej. Śledztwo w tej sprawie od kilku miesięcy prowadzi Centralne Biuro Śledcze oraz prokuratura w Poznaniu.
Tzw. sól wypadowa różni się od soli spożywczej, m.in. bardzo dużą zawartością siarczanów sodu. W normalnym obrocie jest ona wykorzystywana do posypywania dróg, produkcji farb i w przemyśle garbarskim - mówi rzecznik poznańskiej policji Andrzej Borowiak. Z ustaleń CBŚ wynika, że firmy trudniące się nielegalnym procederem mogły rocznie zarabiać nawet 6 mln zł. Kupowały sól wypadową po ok. 130 zł za tonę i sprzedawały jako spożywczą po ok. 400 zł.
Zatrzymani mężczyźni nie przyznają się do winy. Twierdzą, że rozprowadzaną przez nich sól można było wykorzystywać do celów spożywczych. Wszyscy zatrzymani dostali dozory policyjne, poręczenia majątkowe i zakazy opuszczania kraju. Nie mogą także prowadzić działalności gospodarczej.
Służby nie wykluczają zamknięcia co najmniej pięciu zakładów, jeśli okaże się, że produkty sprzedawane do masarni, były szkodliwe dla zdrowia.
Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM, trzy firmy od kilku lat skupowały sól, która nie nadawała się do jedzenia, w zakładach we Włocławku. Za tonę soli płacili około 140 złotych. Do zakładów mięsnych produkt sprzedawali już jako sól spożywczą, zarabiając na tym kilkukrotnie.
CBŚ już od kilku miesięcy prowadzi tajne działania w celu ustalenia, gdzie dokładnie trafiała sól przemysłowa. Prześledzono miejsca, skąd brano produkt i drogę, jaką sól pokonywała. Okazało się, że zagrożone mogą być zakłady w całej Polsce. Prokuratorzy nie chcą jednak podawać miejsc, gdzie trafiała sól, by nie wywoływać niepotrzebnej paniki. Z informacji reporterów RMF FM wynika jednak, że w grę wchodzą znane na rynku zakłady mięsne, które sprzedają swoje wyroby w sieciach hipermarketów w całym kraju.