Czwarty stopień zagrożenia lawinowego uwięził w tatrzańskich schroniskach dziesiątki turystów. Ratownicy TOPR-u odradzają im chodzenie nawet tak popularnym szlakiem, jak droga do Morskiego Oka. Jest zbyt niebezpiecznie, a z niektórych schronisk po prostu nie da się zejść - ostrzega ratownik dyżurny Andrzej Maciata.
Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe ogłosiło czwarty stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że pokrywa śnieżna jest słabo związana na większości stromych stoków. Możliwe jest samorzutne schodzenie licznych średnich, a często również dużych lawin. Warunki do wędrówek są zdecydowanie niekorzystne. Dlatego TOPR zaleca zaniechanie wszelkich wyjść w teren wysokogórski.
Problem mają ci turyści, których lawinowa "4" zastało w górach. W tatrzańskich schroniskach śnieg uwięził kilkadziesiąt osób. Gospodyni schroniska nad Morskim Okiem Małgorzata Obertyńska powiedział że w obiekcie przebywa 18 turystów i wszyscy są bezpieczni.
Turyści mogą u nas bezpiecznie zostać. Mamy spory zapas żywności i jest nam ciepło. Wszystko jest w porządku. Zagrożenie jest faktycznie poważne i traktujemy je serio. Turyści pozostaną u nas tak długo, dopóki zagrożenie lawinowe nie minie. W schronisku jesteśmy całkiem bezpieczni poza tym, że zasypało nasze samochody, ale nic się nie dzieje - powiedziała.
Podobnie jest w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, gdzie pokrywa śniegu przekracza 1,5 metra.
Na wyłączonym z ruchu turystycznego szlaku jest również schronisko w Dolinie Roztoki, gdzie przebywa 12 turystów. Jak powiedziała jego gospodyni Anna Krupa, wszyscy są bezpieczni. Od rana nikt do nas nie dotarł z uwagi na zamknięty szlak. Turyści zostają u nas, ponieważ do Palenicy Białczeńskiej nie dojeżdża żadna komunikacja. Mamy zapasy żywności i zalecamy turystom, żeby u nas zostali, aż warunki się poprawią - dodał.
Niestety, turyści będą musieli poczekać na poprawę warunków. Zobaczymy, co przyniesie jutrzejszy dzień. Z Doliny Pięciu Stawów zejście wydaje się być niemożliwe ze względu na ilość śniegu, która tam zalega. Gdyby ktoś próbował zejść - pomijając już same zagrożenie - tego śniegu jest tak dużo, że nie jesteśmy w stanie iść, będziemy się zapadali, wręcz będziemy się kopać - powiedział reporterowi RMF FM ratownik dyżurny TOPR Andrzej Maciata.
TOPR rozważają wymianę ratowników dyżurujących w schroniskach nad Morskiem Okiem czy w Dolinie Pięciu Stawów przy użyciu śmigłowca, bo nawet dla nich zejście stamtąd było by zbyt niebezpieczne.
Miejscami zaspy śnieżne sięgają dwóch, a nawet trzech metrów. Na Kasprowym Wierchu pokrywa śnieżna ma średnio ponad półtora metra grubości.