Pierwszy dzień w Sejmie po wakacyjnej przerwie upłynął na przepychankach i przerwach w obradach.
Wszystko zaczęło się, kiedy Ludwik Dorn zapowiedział, że nie podda pod głosowanie wniosków opozycji o powołanie komisji śledczych w sprawie akcji CBA i śmierci Barbary Blidy. PiS-owski marszałek odmówił również głosowania wniosku o swoje odwołanie.
Po kilku godzinach nieustannych kłótni i przerw posłowie zaczęli pracować. Stało się tak z obawy przed totalną kompromitacją, że w ogniu politycznej wojny spłoną ustawy ważne m.in. dla nauczycieli czy pielęgniarek.
Parlamentarzyści nie zagłosowali jednak nad wnioskiem o aresztowanie Stanisława Łyżwińskiego. Tą sprawą zajmą się w czwartek. O przełożenie rozpatrzenia wniosku prosili posłowie Samoobrony. Tłumaczyli, że Łyżwiński leży w szpitalu, a bardzo zależy mu na wytłumaczeniu się z zarzutów przed Sejmem. Czy Łyżwiński pojawi się tam w czwartek? Samoobrona tego nie wie. Szef sejmowej komisji regulaminowej nie miał jednak wątpliwości: Wiemy, że jutro może być następna sztuczka Samoobrony i Łyżwińskiego - stwierdził Marek Suski z PiS.
Opozycja chwilowo zawiesiła broń w kwestii powołania komisji śledczych i odwołania Ludwika Dorna z funkcji marszałka Sejmu. W czwartek jednak możemy spodziewać się powtórki z rozrywki.
Przepychanki na sejmowej sali obrad i w kuluarach obserwował reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Posłuchaj jego relacji: