Zamiast wydawać 250 milionów na płot na granicy, pomóżcie hodowcom zabezpieczyć odpowiednio gospodarstwa i wznowić produkcje - apelują rolnicy spod Białej Podlaskiej. Te przygraniczne tereny najmocniej dotknął ASF.

Zamiast wydawać 250 milionów na płot na granicy, pomóżcie hodowcom zabezpieczyć odpowiednio gospodarstwa i wznowić produkcje - apelują rolnicy spod Białej Podlaskiej. Te przygraniczne tereny najmocniej dotknął ASF.
zdj. ilustracyjne /Tomasz Wojtasik /PAP

Utrzymanie straciło blisko półtora tysiąca gospodarstw, w których wybito stada - szacuje starosta bialski Mariusz Filipczuk. Ci ludzie zostali bez środków do życia i co gorsza bez jasnych perspektyw, co mają w przyszłości robić - dodaje. Nie ma dla nich żadnych programów wsparcia, nie mówiąc już o pieniądzach na ewentualne przebranżowienie - podkreśla starosta. Cyklicznie Starostwo Powiatowe w Białej Podlaskiej organizuje spotkania i za każdym razem zapraszany jest przedstawiciel ministerstwa rolnictwa. Na żadnym nikt się nie pojawił.

Rolnicy są rozżaleni. Niestety pieniądze dostali tylko nieliczni. Ludzie chodzą jak struci, nie wiedzą, co mają ze sobą robić - mówi Marek Sulima. Nie wiadomo, w co zainwestować i za co zainwestować. Co będzie opłacalne, co nie będzie. Nawet gdyby chcieli się przestawić na bydło, to przecież nie da się od razu wstawić do obór. Trzeba dokupić wyposażenie, skąd na to brać? - dodaje.

Dwa lata władza nie zrobiła nic, żeby pomóc producentom - mówi Marek Sulima ze wsi Zasiadki. Teraz wymyślili płot. Nie w tym czasie, za późno już na to. U nas we wsi zlikwidowano 400 dzików. 300 odstrzelono, 100 padło. Płot trzeba było robić na samym początku. Zresztą to, co ministerstwo zamieściło na stronie internetowej, to kabaret - dodaje. Dlaczego? Rolnicy próbowali zabezpieczać bardziej solidnymi płotami uprawy kukurydzy przed dzikami. Zostały same słupki drewniane, bo dziki siatkę rozniosły. A była, pan uwierzy, dużo bardziej solidna, niż to co chce zrobić ministerstwo - mówi rolnik.

Te pieniądze lepiej by było zainwestować w producentów - dodaje starosta bialski Mariusz Filipczuk. Gdyby zainwestowano w bioasekurację nie trzeba by było wybijać zdrowych stad. Wtórują mu rolnicy. Można zabezpieczyć bardzo dokładnie hodowle, zdezynfekować, zrobić wszystko, co tylko można robić i pozwolić ludziom znów produkować. Musimy nauczyć się żyć i funkcjonować z ASF - mówi Marek Sulima. Mięso jest bezpieczne dla ludzi. Potrzebne są odszkodowania dla ludzi i jasny program działania ze strony rządu - podkreśla. 

(j.)