Trwa dramat kilkuset azjatyckich uchodźców na pokładzie norweskiego frachtowca "Tampa". Indonezyjska armia poinformowała, że jest gotowa użyć broni, jeśli statek wpłynie na wody terytorialne Indonezji. Nielegalnych imigrantów nie chce przyjąć do siebie żaden kraj. Frachtowiec od niedzieli stoi cztery mile morskie od Wyspy Bożego Narodzenia, zamorskiego terytorium Australii na Oceanie Indyjskim. Władze w Canberze konsekwentnie odmawiają jednak przyjęcia imigrantów. Ręce umywa również Norwegia.
Dziś w Warszawie odbyło się spotkanie z okazji 50 rocznicy uchwalenia Konwencji Genewskiej dotyczącej statusu uchodźcy. To okazja, by zadać pytanie kto powinien przyjąć uchodźców z norweskiego frachtowca. Według prawa międzynarodowego rozbitków powinna przyjąć Indonezja, gdyż to na jej wodach zostali wyłowieni. W tym miejscu sprawę skomplikowali jednak sami uchodźcy, którzy do Indonezji płynąć po prostu nie chcieli. Wybrali Australię choć według Adama Bernatowicza przewodniczącego Polskiej Rady d/s Uchodźców nie mieli takiego prawa: "Uchodźca to jest osoba, która nie zmierza do jakiegoś kraju przez siebie wybranego, gdzie wyobraża sobie, że będzie miała najlepsze warunki życiowe. Uchodźca to jest osoba uciekająca od prześladowań". Uciekająca do najbliższego kraju, który gwarantuje ochronę i przestrzeganie praw człowieka. Jeżeli chodzi o prawo wszystko wydaje się więc proste. Pozostaje jeszcze aspekt etyczny. Statek stoi w tej chwili niedaleko nie indonezyjskiego, ale australijskiego portu. Na jego pokładzie tłoczy się prawie 500 zdesperowanych ludzi. Pozostaje więc pytanie czy rozbitkowie, którzy przeżyli dramat we własnych krajach, potem koszmar podróży i w końcu zatonięcie drewnianej barki, na której płynęli rzeczywiście zasługują na takie traktowanie. Australijczycy choć sami w większości są potomkami imigrantów nie chcą kolejnych fal nielegalnych uciekinierów. I tak co roku przyjmują ponad sto tysięcy osób, z których 10 procent to nielegalni uchodźcy, którzy przedarli się na kontynent i uzyskali azyl.
18:10