Pasażerowie pechowego lotu z linią Fischer Air na Dominikanę odlecieli z warszawskiego Okęcia. Od wczoraj 20 osób koczowało na lotnisku; mieli wylecieć o godz. 8.30, ale ich lot był cały czas przekładany.
Po południu samolot w końcu wystartował, ale z podróży nim zrezygnowało 20 z blisko 220 osób. Pasażerowie nie weszli na pokład - bo jak tłumaczyli naszemu reporterowi - bali się o swoje życie. Poza tym nikt nie potrafił im wyjaśnić o jaką awarię chodzi. Byli także zmęczeni wielogodzinnym koczowaniem i przesuwaniem lotu z godziny na godzinę. Z pasażerami, którzy zrezygnowali z lotu, rozmawiał reporter RMF Paweł Świąder:
Rzeczywiście trzy nasze samoloty w ciągu ostatniego pół roku miały awarię – przyznaje Krzysztof Szymański z Fischer Air. Dwie z nich spowodowały elementy budowy terminala zassane przez silniki samolotów, a trzecią - obsługa lotniska.
To wersja Fischer Air - odpowiada rzecznik portu i jako dowód podaje, że samolot żadnej innej linii nie miał awarii.