Prokuratura Okręgowa w Gdańsku ustala, do kogo należy złoto znalezione w siedzibach Amber Gold. W ubiegłym tygodniu ABW przeszukała 14 miejsc związanych z działalnością spółek należących do Marcina P. Znaleziono m.in. 57 kilogramów złota, kilogram platyny oraz niespełna kilogram srebra. Teraz należy ustalić, czy Amber Gold kupiła kruszec dla siebie i na własny użytek, czy też dla swoich klientów.
Bardzo istotnym ustaleniem będzie teraz jednoznaczne stwierdzenie, czy firma Amber Gold zabezpieczone złoto kupiła dla siebie i na własny rachunek, czy te kruszce zostały zakupione w celu przechowania dla swoich klientów i osób, które zawarły umowy o lokaty terminowe - powiedział dziennikarzom Wojciech Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Szelągowski odniósł się także do ostatnich doniesień mediów, m.in. informacji, że w firmie Marcina P. podczas przeszukania odkryto milion złotych w gotówce. Nie posiadam żadnej wiedzy dotyczącej ujawnienia jakichś dodatkowych kwot poza kruszcami - powiedział.
Obecnie nie posiadam jakichkolwiek informacji mogących potwierdzić bądź zaprzeczyć informacjom o tym, że pieniądze Amber Gold były wywożone z kraju. Nie jest także wiadomo, czy taka wersja śledcza jest w ogóle analizowana - tak Szelągowski skomentował inne doniesienia medialne, że pieniądze spółki mogły być wywożone w samolocie do Niemiec.
Nie posiadam żadnych informacji w zakresie badania ewentualnych powiązań Marcina P. z innymi osobami. Jeśli takie powiązania nawet są badane, to sam fakt ich przeprowadzania jest objęty tajemnicą postępowania przygotowawczego - dodał Szelągowski.
Według "Wprost" Marcin P. w sprawie linii lotniczych OLT Express miał się kontaktować z jednym trójmiejskich biznesmenów, powiązanym z nieżyjącym gangsterem Nikodemem S. ps. Nikoś.
Szelągowski wyjaśnił, że na obecnym etapie głównym zadaniem dwuosobowego zespołu prokuratorów prowadzącego śledztwo w sprawie Amber Gold będzie "bardzo wnikliwa i drobiazgowa analiza" zgromadzonych podczas przeszukania materiałów.
Prezesowi Amber Gold Marcinowi P. postawiono w miniony piątek sześć zarzutów. Zarzucono mu prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, prowadzenie działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej, posłużenie się fałszywymi potwierdzeniami przelewów na kwotę 50 mln zł podczas rejestracji spółki przed sądem.
Marcin P. przyznał się tylko do jednego zarzutu - niezłożenia sprawozdania finansowego spółki za lata 2009, 2010 i częściowo 2011 r.
Wobec podejrzanego nie zastosowano aresztu tymczasowego - ma dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.