Policjanci z Komendy Rejonowej na Bielanach w tarapatach po interwencji Zbigniewa Ziobry w sprawie zdewastowanego nagrobka Bolesława Bieruta. Komenda Stołeczna Policji prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie czynności, które funkcjonariusze podejmowali po zatrzymaniu dwójki osób podejrzanych o uszkodzenie nagrobka - dowiedział się reporter RMF FM Grzegorz Kwolek.
Funkcjonariusze z Bielan zdążyli przeszukać mieszkanie 26-letniego Janusza W. Szukali tam zapewne farby i naklejek, które dwójka działaczy rozklejała na grobach komunistycznych prokuratorów. Po interwencji ministra Zbigniewa Ziobry policjanci nie przeszukali mieszkania drugiej osoby - 49-letniej Moniki S.
U ministra sprawiedliwości miały interweniować między innymi dwie posłanki PiS: Małgorzata Gosiewska i Anita Czerwińska. Ich niezadowolenie budziło nie tylko działanie policjantów, ale też prokuratura dyżurnego, który mimo telefonów od posłanek nie chciał interweniować w tej sprawie.
Do zatrzymania doszło w poniedziałek wieczorem - niedługo po zakończeniu odbywających się na Powązkach uroczystości 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. To wtedy zauważono zniszczenia nagrobka Bolesława Bieruta. Przy 49-letniej Monice S. i 24-letnim Januszu W. znaleziono czerwony spray. Zatrzymani trafili do komendy rejonowej policji na Bielanach.
We wtorek na stronie resortu sprawiedliwości ukazał się komunikat o następującej treści:
To jest psucie policji, psucie w ogóle egzekucji prawa - tak Adam Rapacki, twórca Centralnego Biura Śledczego komentuje interwencję ministra Ziobry po zdewastowaniu nagrobka Bolesława Bieruta. Policja działa w ramach prawa i nie może oceniać, czy jakieś działanie jest politycznie poprawne czy nie - podkreśla były wiceminister spraw wewnętrznych. Za chwilę policjant będzie musiał się zastanawiać, czy złodziej, który kradnie i którego zatrzymuje np. na gorącym uczynku jest związany z partią rządzącą i wtedy trzeba nie widzieć tego zdarzenia - dodaje. Tłumaczy, że prawo jest ustanowione po to, żeby wszyscy go przestrzegali, a jeżeli politycy nie akceptują jakichś przepisów to powinni je zmienić, a nie naciskać na policjantów.
Jak dowiedział się nasz reporter Grzegorz Kwolek, pomnik Bolesława Bieruta jest pod opieką rodziny i ani miasto, ani zarząd cmentarza nie może samodzielnie usunąć uszkodzeń.
Sprawą musi się zająć rodzina Bieruta, która mieszka w Stanach Zjednoczonych.
(mn)