Deregulacja zawodu strażaka grozi obniżeniem wymagań dla kandydatów - ostrzegają członkowie związku zawodowego Florian. "Mamy zastrzeżenia do przepisów dotyczących naboru kandydatów" - mówi RMF FM szef związku Krzysztof Olesak

Właśnie weszła w życie trzecia, ostatnia transza deregulacyjna. Ustawa ułatwiająca dostęp do zawodów tym razem objęła między innymi trzy zawody strażackie, górników, geologów czy muzealników.

Zasady naboru do służby określono w rozporządzeniu ministra spraw wewnętrznych. Projekt, przygotowany jeszcze  przez poprzednią minister dyskryminuje kobiety i umożliwia manipulowanie wynikami naboru przez nacisk położony na rozmowę kwalifikacyjną – twierdzi Krzysztof Oleksak, przewodniczący związku Florian.

Czasy minimalne określone w rozporządzeniu są zbyt wygórowane. To może prowadzić do sytuacji, w której kobiety nie będą się mogły dostać do służby w straży pożarnej - tłumaczy Oleksak. I dodaje, że wątpliwości budzi też sposób oceniania rozmowy kwalifikacyjnej. Jeżeli za kwalifikacje zawodowe można uzyskać 60 pkt, a za rozmowę, która jest subiektywną oceną kilku osób 50 pkt, to rodzi się pytanie, czy cały proces kwalifikacyjny nie zostanie zniekształcony – dodaje.

W rozporządzeniu nie ma też zapisów, które dawałyby dodatkowe punkty kandydatom za dyspozycyjność. Służba w państwowej straży pożarnej wiąże się z dużą dyspozycyjnością i powinno nam zależeć, również w procesie naboru, żeby do służby trafiali ludzie, którzy mogą być pod telefonem - dodaje przewodniczący Floriana.

(mpw)