"Wszyscy oczekiwaliśmy szybkiego działania, które nastąpiło. Szef MSW się nie skompromitował" - mówi o sprawie fałszywych alarmów bombowych były szef Urzędu Ochrony Państwa Gromosław Czempiński. Dodaje, że nie widzi żadnych błędów w reakcji służb na rozesłane e-mailem groźby. "Wszyscy byliśmy przerażeni tego typu informacją. Gdyby się cokolwiek wydarzyło, to nikt by tego służbom nie wybaczył" - podkreśla.
Bogdan Zalewski: Nasze służby bardzo szybko odtrąbiły sukces w sprawie serii fałszywych alarmów bombowych. Okazało się, że na te fanfary jest grubo za wcześnie. Z braku dowodów trzeba było wypuścić zatrzymanych. Szef MSW minister Bartłomiej Sienkiewicz się skompromitował pana zdaniem?
Gromosław Czempiński, były szef Urzędu Ochrony Państwa: Nie, dlatego że mówiono o wstępnych wynikach. Wszyscy oczekiwaliśmy szybkiego działania. To szybkie działanie policji i ABW nastąpiło.
Ale trzeba było szybko wypuścić te osoby.
No dobrze, ale na podstawie tych informacji, które wtedy były dostępne, wszystko wskazywało na to, że te dwie osoby mogą być w jakimś sensie powiązane z całą tą sprawą. W czasie weryfikacji tych informacji, które miały służby okazało się, że poszlaki nie są wystarczające, by mówić ze 100-procentową pewnością, że ci panowie mieli udział w tym makabrycznym żarcie.
A jakie pan dostrzega błędy w reakcji na ten rozesłany e-mail z groźbami?
Żadne. W moim odczuciu, wszyscy byliśmy przerażeni tego typu informacją. Co prawda, gdy w miarę upływu czasu okazywało się, że jest ponad 20 placówek, które zostały zaalarmowane, to można już było zakładać, że nie jest to alarm prawdziwy i najprawdopodobniej nie będziemy mieli do czynienia z groźbą fizycznego zamachu. Nie można było zlekceważyć tego sygnału. Gdyby się cokolwiek wydarzyło, jeden wybuch, to nikt by tego służbom nie wybaczył. Służby musiały działać szybko, prewencyjnie.
Ale pan mówi o szybkości działania służb, a w prasie mogliśmy przeczytać, że informacje o tym, że rzekomo szykowany jest atak, który może doprowadzić do śmierci setek osób, dotarły do służb specjalnych w poniedziałek wieczorem. Dopiero następnego dnia przeprowadzono ewakuacje kilkunastu szpitali i innych instytucji. To jest wystarczająca szybkość?
Tego nie wiem. Jestem zaskoczony tą informacją. Pamiętajmy, że wiele informacji to informacje prasowe. Jak jest naprawdę? Ja nie wiem. Mogę tylko polegać na przeciekach prasowych i tym, czego dowiadujemy się od rzecznika prasowego czy ministra spraw wewnętrznych. Oni mówią w imieniu służb i sztabu kryzysowego. Jeżeli było tak, jak pan mówi, to oczywiście weryfikację tych sygnałów można było przeprowadzać już w nocy.
"Bomba w waszym gmachu to tylko początek terroru naszego" - Polak chyba by tak nie napisał. Nie brzmi to w pana uszach jak kiepskie tłumaczenie z obcego języka?
Nie można wykluczyć takiej wersji. Tyle tylko, że jaki miałby interes ktoś z zewnątrz, by próbować tego typu szantażowania instytucji państwowych?
A może ktoś testuje nasze służby?
No właśnie. Można w ten sposób testować skrupulatność tych służb, zobaczyć, jak funkcjonują i jakie dalsze przedsięwzięcia są w tym zakresie podejmowane.
Na koniec chciałbym jeszcze zapytać o osobisty wątek. Przeczytałem bardzo interesujący fragment w książce wspomnieniowej generała Sławomira Petelickiego o tym, że wspólnie testowaliście, chyba w 1979 roku, Sztab Generalny i instytucje ówczesnego państwa. Wirtualnie likwidowaliście te jednostki. Czy dzisiaj, w naszych warunkach jest możliwy taki test?
Te jednostki są nieporównanie lepiej chronione. Znacznie trudniej jest się dostać do środka. Ale dla zawodowców nie ma rzeczy niemożliwych.