Mężczyzna podejrzany o spowodowanie niedzielnego wybuchu w kamienicy na poznańskim Dębcu, przebywa w szpitalu przy ul. Szwajcarskiej. Jest pilnowany przez policjantów w "cywilu". Stan 40-latka jest poważny. "Ma poparzone 50 procent powierzchni ciała. (...) Jego życiu wciąż zagraża niebezpieczeństwo" - powiedział RMF FM rzecznik poznańskiej placówki Stanisław Rusek. Wkrótce po wybuchu, pierwsze informacje mówiły o eksplozji gazu. Nie można jednak wykluczyć, że przyczyną katastrofy mogły być materiały wybuchowe. Ta hipoteza również brana jest pod uwagę.
Dziś na teren gruzowiska kamienicy w Poznaniu weszli policjanci ze skanerem 3D. Zrobią dokładne zdjęcia miejsca, w którym w niedziele rano doszło do wybuchu i zawalenia się części budynku. We wtorek około godz. 1 w nocy strażacy poinformowali o zakończeniu akcji poszukiwawczo-ratowniczej.
Policyjny skaner 3D ma sfotografować każdy fragment ruin i ocalałej kamienicy. Zebrany w ten sposób materiał może pomóc w odpowiedzi na pytanie co dokładnie się stało. Śledczy wciąż biorą pod uwagę dwie wersje: wybuch gazu, lub materiałów wybuchowych. Prokuratorzy biorą również pod uwagę wątki kryminalne: obrażenia na ciałach dwóch kobiet sugerują, że zostały zamordowane przed wybuchem. Ostatecznie potwierdzi to jednak sekcja zwłok.
Mieszkańcy będą dziś mogli wejść do mieszkań, ale dopiero po zakończeniu działań policji i biegłych. Prawdopodobnie będą to mogli zrobić w asyście policjantów. Zabiorą najpotrzebniejsze rzeczy, dokumenty, czy leki.
Miejsce niedzielnej eksplozji wciąż jest wygrodzone taśmami. We wtorek odjechały już wozy strażackie. Tuż przy kamienicy w gotowości stoi buldożer, który może zostać użyty do burzenia kamienicy, jeśli zapadnie taka decyzja.
Wcześniej - według nieoficjalnych informacji naszych dziennikarzy - w jednym z mieszkań kamienicy w Poznaniu mężczyzna miał zamordować dwie kobiety. Pod gruzami zawalonego budynku odnaleziono ciała w sumie 5 osób. 20 zostało rannych.
Na miejscu przyczyny tragedii wyjaśnia specjalny zespół policjantów z komendy miejskiej i wojewódzkiej.
St. bryg. mgr Paweł Frątczak, informował, że "sprawdzono wszystkie elementy gruzowiska, pod którymi mogłyby znajdować się osoby. Przeszukana została także niezamieszkała część kamienicy".
Od poniedziałku śledztwo w sprawie zawalenia budynku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Według - wciąż niepotwierdzonych doniesień - dwie kobiety, których ciała znaleziono w gruzowisku kamienicy, zostały wcześniej zamordowane. Jedna z nich była żoną mężczyzny, który w ciężkim stanie trafił do szpitala. Aby zatrzeć ślady morderstwa, mężczyzna próbował popełnić samobójstwo i odkręcił gaz.
W tej chwili mężczyzna przebywa w szpitalu przy ul. Szwajcarskiej. Pilnują go policjanci w "cywilu". Stan 40-latka jest poważny.
Ma poparzone 50 procent powierzchni ciała. To obrażenia drugiego i trzeciego stopnia. Ma poparzoną głowę, plecy. Ma też obrażenia wielonarządowe. Jego życiu wciąż zagraża niebezpieczeństwo powiedział RMF FM rzecznik poznańskiej placówki Stanisław Rusek.
Żona 40-latka miała wyjechać do Wielkiej Brytanii. Druga z kobiet była znajomą pary.
(ug)