Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości mogli popełnić przestępstwo, kupując siedzibę gdańskiego sądu. Dziennikarze RMF FM ustalili, że Paweł Wojtunik, szef CBA, zawiadomił Prokuraturę Generalną, że mogło dojść do złamania ustawy o zamówieniach publicznych.
Urzędnicy z Ministerstwa Sprawiedliwości i dyrektorzy Sądu Apelacyjnego oraz Okręgowego w Gdańsku mieli - zdaniem CBA - przekroczyć swoje uprawnienia, doprowadzając do kupna Gdańskiego Centrum Sprawiedliwości bez przetargu. CBA ma także zastrzeżenia do ceny, jaką resort zapłacił za budynki. W zawiadomieniu agenci zwracają uwagę między innymi na sprzeczne operaty szacujące wartość całego kompleksu.
W dokumentach pojawia się nazwisko samego ministra sprawiedliwości, który zaakceptował decyzję o zakupie budynków za 157 milionów złotych, a także jednego z wiceministrów. Prokuratura zastrzega jednak, że nie jest to zawiadomienie przeciwko konkretnym osobom, a tylko ogólne wskazanie, że doszło do przestępstwa.
Patrycja Loose - rzeczniczka resortu sprawiedliwości - powiedziała dziennikarzowi RMF FM, że nie ma na razie wiedzy o tej sprawie. Dodała jednak, że to samo ministerstwo zainteresowało CBA tą transakcją, dlatego cieszy się, że jest reakcja.
Jarosław Gowin powiedział natomiast reporterowi RMF FM, że eksperci z jego resortu analizowali, czy zakup budynku jest zgodny z ustawą, i stwierdzili, że tak. Również Urząd Zamówień Publicznych miał dać resortowi zielone światło do kupna budynków sądu bez przetargu. Sam Gowin natomiast - jak stwierdził - zbił cenę za obiekt o 50 milionów złotych.
Minister powiedział także naszemu reporterowi, że chciał ochrony antykorupcyjnej dla tej transakcji, ale nie zgodził się na nią szef MSW Jacek Cichocki. Podjął decyzję o tym, aby tej akurat sprawy nie obejmować tarczą antykorupcyjną - mówił Gowin.
Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak odpowiada, że rzeczywiście pierwotny wniosek Jarosława Gowina spotkał się z odmową, ale później poproszono go o ponowienie wniosku, jeśli uważa, że taka antykorupcyjna ochrona jest w tej sprawie potrzebna. Minister wniosku jednak nie ponowił.
Teraz prokurator generalny Andrzej Seremet zdecyduje, która z prokuratur będzie prowadzić śledztwo w tej sprawie.