Przed łódzkim sądem ruszył proces byłego policjanta, który jest oskarżony o zabójstwo swoich dzieci. Podczas śledztwa Janusz T. tłumaczył, że zabił, bo chciał zemścić się na żonie. Kobieta była dzisiaj na sali sądowej, nie mogła powstrzymać emocji. Proces jest niejawny ze względu na "ważny interes prywatny pokrzywdzonej".
Matka zamordowanych dzieci odmówiła składania wyjaśnień przed sądem, na salę rozpraw wchodziła roztrzęsiona. Podczas odczytywania aktu oskarżenia cały czas szlochała.
Zawarte w akcie oskarżenia i odczytane przez prokuratora zarzuty, nie oddają rozmiaru tragedii, jaka rozegrała się w bloku przy ulicy Szpitalnej w Łodzi. Przed świętami Bożego Narodzenia w ubiegłym roku 43-letni mężczyzna udusił 4,5-letnią córkę i 7-letniego syna. Policję wezwał znajomy rodziny.
Funkcjonariusze natychmiast zatrzymali Janusza T. Mężczyzna był pijany - miał dwa promile alkoholu w organizmie. 31-letniej matki, która jest policjantką, nie było w tym czasie w domu. Proces, który dziś się zaczął, może zakończyć się wyrokiem dożywotniego więzienia dla byłego policjanta.
Janusz T. 11 lat temu został odznaczony Krzyżem Zasługi m.in. za uratowanie dwójki małych dzieci z pożaru kamienicy przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi.