Możliwe, że uda się dziś przesłuchać motorniczego, który spowodował tragiczny wypadek na ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Na miejscu zginęły dwie kobiety, trzecia jest w szpitalu w ciężkim stanie. W wypadku straciła nogi. Ranny został też kierowca auta, w które uderzył tramwaj. Minioną noc motorniczy spędził w areszcie trzeźwiejąc, bo w chwili wypadku miał 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pewne jest, że mężczyzna będzie odpowiadał za spowodowanie śmiertelnego wypadku w stanie nietrzeźwości, ale prokuratorzy rozważą także postawienie mu zarzutu spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.
Śledczy będą również ustalać, czy 34-latek nietrzeźwy przyszedł do pracy, czy też zaczął pić, gdy już wsiadł do tramwaju. Jeśli potwierdzi się, że przyszedł do pracy nietrzeźwy, a dyspozytor MPK tego nie wychwycił, ten ostatni będzie odpowiadał przed sądem za niedopełnienie swoich obowiązków.
Wkrótce po tragicznych wydarzeniach z motorniczym rozmawiał Jarosław Kosmatka z "Dziennika Łódzkiego". 34-latek twierdził, że nie pamięta momentu wypadku. Na pytanie, czy pił tego dnia alkohol, odpowiedział: Nic.
Do wypadku doszło wczoraj wczesnym popołudniem na ul. Piotrkowskiej. Tramwaj linii 16, jadący w kierunku centrum, nie zatrzymał się na przystanku i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Na przejściu dla pieszych potrącił trzy kobiety. Dwie z nich zginęły na miejscu, trzecia w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala. Skład uderzył też w jadącego prawidłowo opla, którego kierowcę również zabrano do szpitala.
Po zderzeniu motorniczy zatrzymał tramwaj dopiero po przejechaniu jeszcze kilkudziesięciu metrów.
Ranna 75-letnia kobieta straciła w wypadku nogi. Przeszła wczoraj bardzo poważną, 4,5-godzinną operację z udziałem chirurgów, chirurgów naczyniowych i neurologów. Jest w ciężkim, ale stabilnym stanie. Rzecznik szpitala im. Kopernika Adriana Sikora powiedziała reporterce RMF FM Agnieszce Wyderce, że pacjentka jest utrzymywana w śpiączce farmakologicznej, by nie cierpiała. Nadal przebywa na szpitalnym oddziale ratunkowym.
Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania poinformował, że z udziałem biegłego przeprowadzane są oględziny tramwaju, sprawdzane jest, czy był sprawny, czy nie.
Prokuratura ma też weryfikować wersję podawaną przez niektórych świadków wypadku, z której wynika, że tramwaj przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle, następnie uderzył w opla, a samochód potrącił pieszych. Analizowany ma być też "wszelki dostępny monitoring" z tego miejsca.
Motorniczemu za spowodowanie wypadku śmiertelnego po pijanemu grozi do 12 lat więzienia.