Prezydent i wiceprezydent przez ponad 3 godziny odpowiadali na pytania członków komisji, powołanej do wyjaśnienia kulis zamachów terrorystycznych w USA. Nie było to jednak przesłuchanie pod przysięgą, ale raczej rozmowa.
Zgodnie z ustalonymi wcześniej warunkami, rozmowy nie wolno było nagrywać, nie został sporządzony także stenogram. Członkowie komisji mogli robić tylko notatki na własny użytek.
Odpowiedziałem na każde pytanie, jakie mi zadano. Wydaje mi się, że lepiej będzie, jak nie ujawnię szczegółów tej rozmowy; lepiej niech członkowie komisji włączą je do swojego końcowego raportu - mówił dziennikarzom Bush po zakończeniu spotkania.
Jak przypuszczają amerykańskie media, komisja wypytywała George'a W. Busha i Dicka Cheneya o to, czego dowiedzieli się od poprzedniej ekipy prezydenta Clintona o al-Qaedzie i jakie podjęli kroki, by zapobiec zagrożeniu ze strony tej terrorystycznej siatki.