Do końca roku ze stanowisk kierowniczych w policji odejdzie 474 funkcjonariuszy, którzy swoją służbę zaczynali w MO lub ZOMO - zapowiada wiceszef SWiA Jarosław Zieliński. Już półtora tygodnia temu reporterzy śledczy RMF FM informowali, że decyzją Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji kierownicze stanowiska ma stracić od nowego roku nawet kilkuset funkcjonariuszy.
Najwięcej funkcjonariuszy, którzy rozpoczynali służbę w MO jest obecnie w garnizonach: śląskim, dolnośląskim, wielkopolskim i łódzkim, a najmniej w lubuskim i podlaskim. Zmiany obejmą 19 komendantów miejskich, rejonowych i powiatowych i 159 naczelników wydziałów w tych komendach. Dotyczyć one będą łącznie też m. in. 36 komendantów komisariatów i ich zastępców.
Trzeba wreszcie dać szanse zdolnym oficerom, którzy nie mieli dotąd możliwości objęcia stanowisk kierowniczych, a mają do tego kwalifikacje i duże doświadczenie - tłumaczy wiceminister Zieliński. Wymiana nastąpiła już na najwyższych szczeblach kierowniczych w komendzie głównej i na stanowiskach komendantów wojewódzkich policji.
Zmiany kadrowe dotyczyć będą w sumie 474 funkcjonariuszy, którzy zajmują stanowiska kierownicze. Biorąc pod uwagę, że w policji służy ok. 100 tys. funkcjonariuszy to 0,5 proc. stanu osobowego tej formacji. Policjantów na stanowiskach kierowniczych jest 5460, a więc ci funkcjonariusze, którzy zaczynali służbę w MO, ZOMO czy SB stanowią pośród nich 8,7 proc. - dodał wiceminister.
Zaznaczył zarazem, że w policji nadal służy 2 876 funkcjonariuszy, których służba rozpoczęła się przed 1990 r. Odsetek tych spośród nich, którzy zajmują stanowiska dowódcze sięga 16,5 proc. Można więc sądzić, że grupa ta była dotąd w jakiś sposób preferowana - ocenił.
Równocześnie wskazał, że najwięcej z funkcjonariuszy na stanowiskach kierowniczych, którzy służbę rozpoczynali w MO, ZOMO, pełni obecnie funkcje naczelników i ich zastępców. Te stanowiska kierownicze średniego szczebla mają wpływ na jakość codziennej służby policjantów. Ci funkcjonariusze kierują policjantami z pierwszej linii i nadzorują wykonywanie przez nich zadań. O ile jesteśmy zadowoleni z obecnego zarządzania na poziomie kierownictwa komendy głównej i komend wojewódzkich, o tyle na niższych szczeblach bywa różnie - powiedział Zieliński.
Pytany, co stanie się z funkcjonariuszami odwołanymi ze stanowisk, wiceminister powiedział, że "jeśli zdrowie im na to pozwala i mają takie chęci, będą dalej służyć w policji, ale na stanowiskach wykonawczych". Będą też mogli przejść na emeryturę. To będzie ich decyzja indywidualna - sprecyzował.
To dyskryminacja, ta decyzja nie ma żadnych podstaw prawnych - tak policyjni związkowcy mówili o planach MSWiA, po tym jak 11 października ujawnili je dziennikarze śledczy RMF FM. Według Antoniego Dudy, jednego ze związkowych liderów, takie posunięcie osłabi policję. Funkcjonariusze, którzy stracą stanowiska kierownicze, z pewnością odejdą ze służby - a to doświadczeni ludzie. Ta strata może być szczególnie odczuwalna w wydziałach kryminalnych, gdzie służy sporo byłych milicjantów.
Zostaną ukarani tylko za to, że za wcześnie się urodzili - dodawał Duda. Najlepiej, aby również minister i ministrowie pooddawali dyplomy, które robili w PRL-u. Jeżeli to jest dyskryminacja ze względu na datę urodzenia, to powinna obejmować wszystkich, a nie tylko wybranych, których upodobał sobie pan minister - podkreślał Duda.
Według związkowca, decyzja dotknie także funkcjonariuszy powołanych na kierownicze stanowiska już za rządu PiS. Jak twierdzi, wśród obecnych wicekomendantów wojewódzkich są byli milicjanci.
Dla nas jest to nie do przyjęcia. Każdy funkcjonariusz powinien być oceniany indywidualnie - mówił na początku października Józef Partyka, wiceprzewodniczący Zarządu Głównego Związku Zawodowego Policjantów. Za błędne uważał kategoryczne podejście do zmiany i wrzucanie wszystkich do jednego worka. Jak mówił, obojętnie kiedy ktoś zaczął służbę, chodzi o to, jak ją pełnił. Jesteśmy trochę zdziwieni. W naszej ocenie każdy funkcjonariusz powinien być oceniany indywidualnie. Obojętnie czy został przyjęty przed ‘90 rokiem, czy po. Każdy na pewno starał się jak najlepiej pracować dla państwa polskiego i jego obywateli. W ocenie ogólnej jest to nie do przyjęcia - oceniał Partyka.
Zaznaczał też, że ci, którzy pełnią dziś kierownicze stanowiska, nie objęli ich przecież w czasach PRL-u. Wtedy najwyżej zaczynali swoją służbę. Te osoby musiały już w tej wolnej Polsce zasłużyć na to, by takie stanowiska objąć. Byłaby to też duża strata dla policji. Nie ulega wątpliwości, że to są doskonali fachowcy - zauważył Partyka.
Jak mówił, chodzi o stanowiska, które wymagają dużej specjalizacji. Dlatego - wg niego - każda taka osoba jest w policji na wagę złota. Za chwilę inne ugrupowanie zgłosi przykładowo pomysł, że osoby, które zostały wykształcone przed 1989 rokiem, nie mogły pełnić żadnej funkcji. I tak się będziemy przepychać. W związku z tym, że policja jest apolityczna, kolejny raz podkreślam - powinniśmy podchodzić do każdego indywidualnie - mówił Partyka.
(mpw)