Ok. 10 tys. mieszkańców Białegostoku oraz Zaścianek i Grabówki w gminie Supraśl musiało dziś na kilka godzin opuścić swoje domy. Ewakuacja była konieczna ze względu na wywożenie półtonowej bomby z czasu II wojny światowej. Znaleziono ją przy okazji przebudowy ul. Ciołkowskiego w Białymstoku. Od godz. 14 mieszkańcy mogą wracać do domów. Służby oceniły, że akcja przebiegła bezpiecznie i spokojnie.
Akcję usunięcia niewybuchu przeprowadzili saperzy z 16. Patrolu Rozminowania w Białymstoku. Bombę przy pomocy dźwigu załadowano na specjalny pojazd zwany bombowozem i wywieziono na poligon w Orzyszu.
Mieszkańcy musieli się udać albo do rodziny, znajomych, lub do wyznaczonych miejsc zgrupowania: siedmiu wskazanych szkół w Białymstoku oraz dwóch szkół w gminie Supraśl: w Ogrodniczkach i Sobolewie.
Miasto uruchomiło 45 dodatkowych autobusów komunikacji miejskiej, którymi z zagrożonego terenu zostali wywiezieni mieszkańcy. Po zakończeniu akcji autobusy przywiozą mieszkańców z powrotem.
Podczas akcji obowiązywał całkowity zakaz ruchu w całej strefie o promieniu ponad 1,3 km od miejsca, gdzie znajdowała się bomba. Ruchem kierowała policja.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski dziękował mieszkańcom za dyscyplinę, słuchanie próśb związanych z ewakuacją, bo dzięki temu wszystko mogło sprawnie się odbyć. Akcję określił jako "perfekcyjnie" przeprowadzoną.
Zastępca komendanta głównego policji Jan Lach podkreślił, że podlaska policja samodzielnie wykonywała zadania związane z akcją. Nie potrzebowała wsparcia, wszystkie zadania są realizowane według oceny Komendy Głównej prawidłowo - dodał.
Wywieziona bomba - jak wcześniej informowano - waży ok. 500 kg, z czego sam materiał wybuchowy może ważyć ok 220 kg. Według historyków, bomba może pochodzić z 1941 lub 1944 r.