Za dwa dni Białorusini wybiorą nowego prezydenta a raczej, na co wskazują przedwyborcze sondaże starego-nowego prezydenta. Aleksander Łukaszenko niepodzielnie, od siedmiu lat władający Białorusią, wyprzedza w sondażach swojego największego rywala - kandydata opozycji Władimira Hanczaryka - o kilka procent.
Demokratyczne wybory czy zwykła farsa odegrana dla obywateli? Wszystko wyjaśni się w niedzielę. Urzędujący prezydent ma do swojej dyspozycji wszystkie rządowe media. O kontrkandydatach Łukaszenki na Białorusi mówi się i pisze niewiele. Jednym z nich jest wystawiony przez opozycję Uładimir Hanczaryk. Ma on spore kłopoty z prowadzeniem kampanii wyborczej - jego wiece traktowane są przez milicję jako nielegalne. "Cała polityka rządowa to jedno wielkie kłamstwo. Rząd obiecuje ludziom, że ich standard życiowy podniesie się a to jest nieprawda. Obecnie 40 procent ludności białoruskiej żyje na krawędzi ubóstwa." – mówił opozycyjny kandydat na prezydenta Uładimir Hanczaryk. Zwycięstwo Łukaszenki jest niemal przesądzone. W Mińsku, w samym środku tych wydarzeń jest nasz specjalny wysłannik Piotr Sadziński. Dzisiaj sprawdzał, czy na ulicach Mińska panuje przedwyborcza gorączka. Posłuchaj jego relacji:
Opiniotwórczy tygodnik "The Economist" zwraca uwagę, że Zachód powinien martwić się sytuacją na Białorusi. Przede wszystkim ze względu na bardzo bliskie związki z Rosją, która udziela cichego poparcia Łukaszence. W rozmowie z Janem Mikrutą wspomina o tym także specjalista do spraw Białorusi Rafał Sadowski - analityk z Ośrodka Studiów Wschodnich:
Tymczasem wczoraj, na trzy dni przed wyborami białoruska milicja i KGB wstrzymały druk niezależnego tygodnika "Pahonia" - ukazującego się w Grodnie. W najnowszym numerze miały pojawić się ponoć teksty przedwyborcze oraz artykuł o domniemanych związkach Łukaszenki ze szwadronami śmierci, które obwinia się o mordowanie opozycjonistów.
Na zdjęciu: Konferencja prasowa Centralnej Komisji Wyborczej w Mińsku.
Foto: Piotr Sadziński RMF
14:35