Prawdopodobnie dziś ruszy śledztwo w sprawie wypływu danych z Komendy Wojewódzkiej w Szczecinie. Do naszej szczecińskiej redakcji dotarła płyta z tajnymi danymi. Były na niej poufne meldunki operacyjne, postanowienia o wszczęciu postępowania, o postawieniu zarzutów, o przeszukaniu, dane osobowe.
Wśród tajnych dokumentów są także informacje o przesłuchaniach w śledztwach prowadzonych wciąż przez prokuraturę. Na płycie jest też co najmniej 400 zdjęć podejrzanych, oskarżonych i świadków. Są ich adresy i numery telefonów. Sprawą natychmiast zajęli się prokuratorzy. Przecierali oczy ze zdziwienia, bo np. meldunek operacyjny to dokument, którego nie powinien widzieć nawet prokurator.
Mecenas Marek Mikołajczyk, jeden z najbardziej znanych szczecińskich prawników, podkreśla, że te dane nigdy nie powinny zostać ujawnione.
Zastanawiające jest zachowanie policji. Nasz reporter Paweł Żuchowski chciał oddać płytę. Ale komendant wojewódzki w Szczecinie nie chciał się z nim spotkać, płyty nie chciał odebrać też żaden z jego zastępców. Co ciekawe, wszyscy od środy wiedzieli, że dziennikarz przyniesie na komendę dysk z tajnymi danymi. W czwartek chcieli ją odebrać ludzie ubrani po cywilnemu, prawdopodobnie z wydziału kontroli. Mieli ze sobą kartkę formatu A4, na której nasz dziennikarz miał napisać oświadczenie, że przekazuje płytę. Nie podpisał, tylko pojechał do prokuratury.
Prokuratura już przesłuchała naszego reportera. Paweł Żuchowski ma również w piątek stawić się w prokuraturze. Także w piątek ruszy oficjalnie śledztwo w tej sprawie. Początkowo będzie prowadzone w kierunku ujawnienia danych osobowych, ale prawdopodobnie po kilku dniach prokuratura zmieni kwalifikacje na ujawnienie tajnych danych.
Komenda Główna Policji, którą poinformowaliśmy o sprawie, postanowiła wszcząć postępowanie kontrolne wewnątrz szczecińskiej policji. Tu mamy do czynienia z sytuacją skandaliczną, którą trzeba jak najszybciej wyjaśnić - powiedział reporterowi RMF FM Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP. Musimy ustalić, kto miał dostęp do tych dokumentów i w jaki sposób te dokumenty dostały się poza obieg policyjny, do osób do tego nieuprawnionych - zaznaczył.
Sokołowski nie chciał spekulować, czy w związku z wyciekiem dokumentów zagrożone jest bezpieczeństwo świadków i policyjnych informatorów. Jak zaznaczył, trzeba najpierw ocenić skalę tego wycieku, a także to, jakie treści mogły poznać osoby postronne. Posłuchaj: